niedziela, 17 listopada 2013

32. Kocham Cię i rozumiem

Camila

Ostatnimi czas odnoszę wrażenie, że wszystko w moim życiu układa się idealnie. Brak mi powodów do zmartwień. Codziennie mogę cieszyć się chwilami spędzonymi u boku Andresa.
- Cami! Idziesz ze mną na spacer? - zapytał krzycząc z łazienki. Chłopak nie potrafił podejść do mnie i czule poprosić aby gdzieś się z nim wybrała. Nie przeszkadzało mi to jednak. Kochałam go takim jakim jest i ani śniło mi się zmieniać cokolwiek w jego osobie.
- Z tobą zawsze. - zapewniłam uśmiechając się do Andresa, który właśnie pojawił się obok mnie. Wyglądał oszałamiająco. Jego wilgotna koszulka w kolorze błękitu, wskazywała na to, że przed chwilą postanowił wziąć prysznic. Po czole chłopaka spływały krople wody, a mokre włosy wyginały się w różne strony. Po chwili namysłu chwyciłam go za dłoń, po czym razem podążyliśmy w stronę wyjścia. Podczas spaceru nie rozmawialiśmy ze sobą zbyt wiele. Cieszyliśmy się swoją obecnością oraz próbowaliśmy jak najlepiej wykorzystać każdą chwilę spędzoną w swoim towarzystwie. Nigdy nie mogliśmy przewidzieć co stanie się jutro i czy nie zaszkodzi to naszemu związkowi.

Naty

Starałam się nie okazywać Maxiemu jak dużo myślę o tej dziewczynie. Uznałam, że lepiej będzie jeśli chłopak nie dowie się, że bardzo boli mnie to gdy mój ukochany nie do końca jest jedynie mój. Zdaję sobię sprawę, że gdzieś żyje osoba, która pragnie go tak samo jak ja. I chociaż wiem, że w tym momencie Maxi myśli jedynie o mnie, nie mogę dowiedzieć się czy tak będzie już zawsze. Wszystko może przecież popsuć się w najmniej oczekiwanym momencie.
- O czym myślisz? - zapytała Ludmiła, która akurat przebywała ze mną w pokoju. Ostatnio spędzamy ze sobą dużo czasu. Dziewczyna naprawdę zmieniła swoje postępowania i udało mi się wybaczyć jej wcześniejsze winy.
- O miłości. - wyjaśniłam krótko, a dziewczyna najwyraźniej stwierdziła, że nie należy wypytywać się mnie o szczegóły, ponieważ nie wypowiedziała się na ten temat.

Tomas

W chwilach słabości zastanawiam się czy gorzej trafić nie mogłem. Przed pojawieniem się w szkole Violetty wszystko w moim życiu układało się wspaniale. Ja kochałem Camilę, ona kochała mnie... A teraz? Nikt już mnie nie kocha. Violetta jest dziewczyną Leona, a Ludmiła nadal nie potrafi się zdecydować. Mam nadzieję, że chociaż dzisiaj podczas przedstawiania Pablo piosenek o uczuciach, los się do mnie uśmiechnie.

Pablo

Dzisiejsze zajęcie rozpoczynają się już za kilka minut. Odrobinę zdziwiło mnie to, że Violetta i Francesca nie są jeszcze obecne w sali. Postanowiłem porozmawiać o tym z Marco i Leonem.
- Leon! Musimy porozmawiać. - zawołałem chłopaka, który najwyraźniej domyślił się jaką mam do niego sprawę.
- Tak? - zapytał niepewnie, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że wie coś na temat dziewczyny.
- Wiesz może gdzie jest Violetta? - zapytałem, chociaż obydwoje doskonale wiedzieliśmy jakie pytanie i odpowiedź padną za chwilę.
- No... bo... ona... - zaczął się jąkać, a ja stwierdziłem, że nie ma sensu dłużej z nim o tym rozmawiać, ponieważ i tak nie wiele zdołam się dowiedzieć. Popędziłem do ich pokoju i ku mojemu zdziwieniu bez problemu otworzyłem drzwi, a to znaczy, że nie były zamknięte na klucz. Na łóżku zobaczyłem Violettę przykrytą kocem, a dookoła niej leżało wiele zużytych chusteczek. Zaraz po mnie w pomieszczeniu zjawił się chłopak dziewczyny, który podobnie do mnie przeraził się widokiem ukochanej.
- Violetta? - wyszeptał po czym podbiegł do dziewczyny. Ja podjąłem decyzję o wycofaniu się z pokoju, aby pozwolić Leonowi działać.

Leon 

Widok załamanej Violi jeszcze bardziej sprawił, że pożałowałem swojego zachowania. Potraktowałem ją okropnie, a nawet nie pozwoliłem jej dojść do słowa, wyjaśnić.
- Leon, ja... - chciała coś powiedzieć, ale dławiła się łzami.
- Przepraszam. - wydukałem nie mogąc znieść tego widoku. Dziewczyna mocno mnie do siebie przytuliła. Uśmiechnąłem się w duchu. Violetta jest bardzo wyrozumiałą osobą. Cieszę się, że nie żywi do mnie żalu, chociaż uważam, że byłoby to normalnym zachowaniem.
- Kocham cię i rozumiem. - oznajmiła, a ja przycisnąłem ją do siebie bardziej po czym otarłem łzy z jej drżącej twarzy. Po kilku chwilach spędzonych jedynie w swoim towarzystwie, dziewczyna uspokoiła się oraz zgodnie stwierdziliśmy, że musimy udać się z lekcje.

Marco

Pablo pytał mnie o Fran. Musiałem niestety pozostawić jego pytanie bez odpowiedzi. Fran nie mówiła gdzie wychodzi. Myślałem, że wróci na zajęcia. Ona nigdy nie przegapiłaby przedstawienia piosenki. To utwierdza mnie w przekonaniu, że musiało stać się coś bardzo ważnego.
- Naty, ty pierwsza zaśpiewasz na swój utwór. - ogłosił Pablo stojący na środku sali. Dziewczyna skocznym krokiem weszła na scenę. Z głośników zaczęła grać muzyka, a śpiew Natalii płynął wprost do Maxiego.
- Você me faz imaginar,você traz para mim tudo de bom que eu quero
Quero te fazer feliz,você é minha inspiração te fiz essa canção
Para te dizer que eu quero,te quero fazer feliz
Você foi se ligando , que eu não pude disfarçar
To te azarando , eu to te observando - muszę przyznać, że spodobała mi się piosenka napisana przez przyjaciółkę.

Ludmiła
image
Przedstawienie mojej piosenki odbyło się w nie miłej atmosferze. Ponieważ śpiewałam o niezdecydowaniu, Tomas i Federico co chwilę zerkali raz na mnie, raz nie siebie nawzajem. Wyczułam między nimi dziwną barierę, która chyba nigdy nie zniknie. Nawet jeśli w końcu zdecyduję się na któregoś z nich, nadal istniało będzie coś co rozdzieli ich drogi na zawsze. Czasem rozmyślam, że te kilka spraw to właśnie moja wina.
- Ludmiła, ocknij się! - ktoś pstryknął mi palcami przed twarzą. To Camila, najwyraźniej spostrzegła moje zamyślenie.
- Co? - spojrzałam na nią zdziwiona, a ona tylko uśmiechnęła się po czym odeszła w inną stronę.

Fran

Po wszystkim co wydarzyło się podczas kilku ostatnich tygodni, zdecydowanie muszę ochłonąć. Wszystko zaczęło rozpadać się gdy Marco zapowiedział swój wyjazd. Po drodze spotkał mnie jeszcze nieprzyjemny incydent z pewną brunetką. Ukochany co prawda jest teraz przy mnie, ale sprawa z Leonem... Nie mogę przewidzieć jak dalej potoczy się nasze życie. Muszę przecież zadzwonić do mamy, wyjaśnić to wszystko i upewnić się, że Verdas jest moim bratem. Następnie zmuszona zostanę do wyjawienia prawdy przyjacielowi. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. To Marco. Za pewne chciał dowiedzieć się gdzie przebywam.
- Francesca, gdzie jesteś?! - wykrzyczał do słuchawki, a ja zdałam sobie sprawę, że nawet nie wspomniałam mu, że wychodzę.
- W parku, na ławce przy wejściu. - wyjaśniłam krótko, nie owijając w bawełnę. Nie mogłam przecież okłamywać chłopaka.
- Co?! Ale nie było cię na zajęciach! - znowu podniósł głos, a po moim policzku spłynęła kolejna, gorzka łza.
- Przyjdź do mnie. To nie jest rozmowa na telefon. - zdecydowałam, że Marco będzie pierwszą osobą, której wyjawię całą prawdę. Po rozłączeniu się znowu wybuchłam głośnym płaczem. Trwałam w takim zachowaniu aż do przybycia chłopaka.

________________________

Nigdy więcej nie obiecuję wam rozdziału. Zawsze nie wychodzi na termin. No więc dzisiaj wam powiem, ze rozdział dodam... kiedyś. Aktualnie mam wenę jednie na to i już jestem w trakcie pisania drugiego rozdziału. 

Aga

Czytasz -> Komentujesz -> Motywujesz 

3 komentarze:

  1. świetny <333
    słodkie Cares *.*
    Leonetta ;)
    biedny Tomas ;(
    Naty nikt nie chce mieć Maxi'ego oprócz Ciebie <3
    oj Fran, Fran ;(
    ciekawe kiedy Leon się o tym dowie ?
    czekam na next ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny ten rozdział, czekam na nasepny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć! Przybyłam i ja, by skomentować rozdział.
    Musisz wiedzieć, że bardzo mi się on spodobał.
    Masz świetny styl pisania.
    Ludmiła nie może się zdecydować. Nowa Violka. xD
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń