sobota, 9 listopada 2013

29. Czerwone róże

Fran

Podczas wszystkich zajęć rozmyślałam jedynie o wpisie mamy. Zastanawiałam się co mogę zrobić aby odnaleść rodzeństwo. Zaraz po lekcjach udałam się do kafejki. Wcześniej sprawdziłam w pamiętniku gdy oddany został Leon. Szybko wpisałam nazwę sierocińca w okno wyszukiwarki i wybrałam pierwszy rezultat. Udałam się do strony o tytule " Lista podopiecznych ". Niestety jedyny Leon jakiego znalazłam okazał się niemowlakiem. Wtedy zdałam sobie sprawę, że został zaadoptowany. Jedynym moim wyjściem pozostało udanie się do ośrodka i samodzielne dopytanie o wszystko odpowiednich osób. Znalazłam na stronie adres, okazało się, że to pół godziny drogi autobusem, który zatrzymywał się na pobliskim przystanku. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej chwyciłam kurtkę i zupełnie nie wzruszona pogodą pobiegłam w wyznaczone miejsce.

Camila

Po moich długich prośbach Andres wreszcie zgodził się zabrać mnie na dzisiejszy koncert. Nie do końca zrozumiałam dlaczego początkowo się sprzeciwiał jednak jest to mało istotne. Obiecał mi też, że zaśpiewany razem piosenkę. Wybrałam " Bailando en mi vida ", a chłopak przystanął na moją propozycję. Do wieczoru pozostało mi jeszcze jedynie kilka godzin. Postanowiłam, że skoczę po dziewczyny i razem postaramy się wykombinować stroję na imprezę.

Ludmiła

Gdy po zajęciach wróciłam do pokoju zauważyłam na biurku coś co od razu przykuło moją uwagę. Znajdował się na nim spory bukiet czerwonych róż, z doczepioną małą karteczką. Odraz przyszło mi na myśl, że to Tomas i Fede starają się zdobyć moje serce, jednak po przeczytaniu zawartości kartki zmieniłam zdanie.

Na górze róże, 
Na dole bzy,
Najważniejsza dla mnie, 
Jesteś właśnie ty

Mam nadzieję, że spotkamy się dzisiaj na koncercie 

D. 

Przeczytałam i z wrażenie usiadłam na fotelu. D? Kim on może być? Dlaczego obdarowuje mnie kwiatami? Teraz, kiedy moje problemy nie mają końca, ktoś usiłuje dołożyć jeszcze coś do kolekcji.


Federico

Rozmyślam o wszystkim co wydarzyło się ostatnio w moim życiu. Można stwierdzić, że Ludmiła zupełnie z niego zniknęła. Jedynym faktem pocieszającym mnie w tej sytuacji jest to, że blondynka nie wybrała jeszcze z kim się zwiąże. Chociaż jestem w zupełności pewien, że tym szczęściarzem okaże się Tomas to i tak lepsza niepewność niż pewność, ze zostaliśmy odrzuceni.




Francesca

Podróż autobusem publicznym nigdy nie należy do przyjemnych. Przepychający się ludzie, oburzone starsze panie, które nie potrafią doprosić się o miejsce wśród głośnej młodzieży i na koniec młodzi ludzie z zegarkami w rękach, spieszący się do pracy. Zwykle unikam wypraw tego typu, ale jeśli już przydarzy się coś takiego jak przeżycia z dzisiejszego dnia, jestem gotowa się poświęcić. Zwykle wtedy unikam bliższych kontaktów z innymi. Dzisiaj niestety nie zostało mi to dane. Już chwilę po wejściu dopadła mnie staruszka i aż żal było mi przerwać jej monologu na temat podziemnych przejść dla żab. W tym momencie pozostało mi jeszcze jedynie dziesięć minut drogi i jestem z tego powodu bardzo uradowana. Już myślałam, że spędzę ten czas spokojnie, gdy do pojazdu wsiadło dwóch chłopaków. Ubrani byli w czarne bluzy, a kaptury narzucone na ich głowy, najwyraźniej miały chronić przed deszczem, ponieważ chwile po wejściu zdjęli je. Ku mojemu zdziwieniu, zaraz po tej czynności obydwoje udali się w moją stronę.
- Co taka ślicznotka robi w autobusie o tej porze? - nie ukrywam, że zdziwiło mnie pytanie wyższego z nich. Jest godzina szesnasta i nie uważam, aby przemieszczanie się takim środkiem komunikacji miejskiej było czymś dziwnym. Gdy już miałam odpowiadać, poczułam wibracje mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, to Marco. Za pewne zastanawiał się gdzie jestem, zupełnie zapomniałam wspomnieć mu, ze wychodzę. Odebrałam bez wahania.
- Halo? Coś się stało? - pytałam, zupełnie nie zwracając uwagę na obcych chłopaków nadal stojących przy mnie
- Chciałem się tylko dowiedzieć czy wybierasz się dzisiaj wieczorem ze mną na koncert. - wyjaśnił, a w odpowiedzi przeszkodzili mi moi towarzysze.
- No gadaj, kochana! - krzyknął jeden po czym objął mnie w tali. Szybkim ruchem ręki zepchnęłam jego ramię.
- Puść mnie! - krzyknęłam, zwracając tym na nas uwagę części pasażerów.
- Fran? Halo? Coś się stało? Francesca? - pytał mój zdenerwowany ukochany
- Muszę kończyć, zadzwonię później, kocham Cię! Pa! - krzyknęłam do słuchawki po czym postanowiłam uporać się z nachalnymi osobami
- Zostaw mnie w spokoju! Nie dotykaj mnie! Nie rozmawiaj ze mną! Odejdź! - wybuchłam. Miałam wrażenie, że spławiłam tym chłopaków ponieważ posłusznie udali się na drugi koniec autobusu. Po kilku minutach wysiadłam i szybkim krokiem udałam się w stronę sierocińca. Gdy byłam już na miejscu postanowiłam zapytać kobietę siedzącą za biurkiem niedaleko wejścia o kilka potrzebnych mi informacji.
- Przepraszam, czy mogła bym się dowiedzieć czego o jednym z mieszkańców tego ośrodka? - z uśmiechem na twarzy zadałam blondynce pytanie.
- To zależy. Kim pani jest dla tej osoby? - odpowiedziała równie serdecznie
- Siostrą. Chyba... - zawahałam się
- W takim razie proszę o jakikolwiek dokument abym mogła potwierdzić pani tożsamość. - oznajmiła
- To znaczy? - zdziwiłam się, nie sądziłam, że będę potrzebowała tu czegoś podobnego
- Dowód osobisty, paszport, legitymacja szkolna... - zaczęła, a ja naprawdę się przestraszyłam Nie miałam przy sobie niczego z tych rzeczy. Czy to znaczy, że aby dowiedzieć się czegoś muszę wrócić tu z powrotem z legitymacją?

_________________

Taki sobie króciutki :-) Wreszcie zaczyna się coś dziać! Nareszcie udało mi się coś wymyślić. Muszę przyznać, że jestem naprawdę dumna z rozdziału. Postanowiłam też ( znowu ) zmienić wygląd bloga. Podoba się? 

Jagna Ryba XII

( Jak to mnie się Sami nazywać :-) ) 

Jagna - coś mu się ubzdurało i tak na mnie gada
Ryba - od nazwiska, wszyscy mnie tak nazywają
XII - numer w dzienniku


2 komentarze:

  1. Świetny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny <333
    ciekawe czy uda jej się zdobyć informacje ?
    idę czytać next ;***

    OdpowiedzUsuń