" Znów miała ten sen.
Mama z bardzo długimi
włosami i szeroką czerwoną
opaską, tańczy w białej
sukience. "
Joanna Jagiełło, "Kawa z kardamonem"
Violetta
Mam już dosyć ciągłego życia na walizkach dlatego cieszę się na wieść o tym, że tu zostajemy na dłużej. Szkoda tylko, że nie będziemy mieszkać w starym mieszkaniu. Rozumiem, że to miejsce przypomina tacie o mamie, ale czuję, że znalazła bym tam coś co pomogło by mi odkryć historię mojej mamy, a zarazem dowiedzieć się dlaczego tata nie pozwala mi śpiewać.
- Violu, pociągnij jedną walizkę. Przed lotniskiem czeka na nas taksówka. Zawiezie nas do naszego nowego domu. - nie pamiętam ile razy słyszałam te słowa w ustach taty.
- Dobrze. - powiedziałam bez entuzjazmu, a tata na szczęście o nic nie pytał.
Taksówką jechaliśmy jakieś dwadzieścia minut. Znaczy to, że mieszkamy niedaleko lotniska. Gdy tylko wysiadłam zobaczyłam piękną rezydencję. Nie zdziwiło mnie to. Każdy kolejny dom był coraz piękniejszy. Jednak ja wolała bym mieszkać w skromnej chatce razem z mamą i aby co dzień odwiedzali mnie przyjaciele.
Powoli weszłam do pomieszczenia. Tata już tam był. Wszystko co było w środku wcale mnie nie zdziwiło. Wszystkie moje miejsca zamieszkania są podobne. Urządzone w tym samym stylu.
- Twój pokój jest na górze. Pierwsze drzwi na lewo. - oznajmił tata, a ja nic nie mówiąc pobiegłam na górę. Pokój nie był wyjątkowy. Zwykły. Trochę dziecinny. Nie wiem czy mi się podobał. Byłam tak zmęczona po podróży, że zasnęłam nawet się nie przebierając.
Dzwonił Fabian. Mam się stawić w barze. Natychmiast! Nie miałam pojęcia skąd w nim tyle złości. Zwykle taki nie był. Może coś się stało? W mojej głowie kłębiło się wiele myśli. Kocham swojego brata, ale czasem mam go dosyć. Tak ma każde rodzeństwo. Chyba...
Zbliżałam się do wyznaczonego miejsca. Nie widziałam co dzieję się, ale słyszałam krzyki Brata. Gdy tylko weszłam do środka ujrzałam wściekłego brata i speszonego... Tomasa.
- Camila! - wykrzyczał Fabian. - Zrób coś z tym swoim chłopaczkiem! Znowu nie doniósł zamówienia!
- Potknąłem się i... - nie dałam mu się wytłumaczyć
- Hej! - krzyknęłam - Czy wy musicie się tak kłócić!? - wybiegłam. Pobiegłam do pokoju, nasz dom znajduje się za barem. Nawet nie zauważyłam, że Tomas podążył za mną.
- Cami. Nie złość się. Musisz wiedzieć, że gdyby nie ty on już dawno by mnie zwolnił. Nie jestem idealnym pracownikiem. On naprawdę cię kocha. Zresztą tak jak ja. - wygłosił, a nasze usta złączyły się w pocałunku.
Zaraz po przebudzeniu pobiegłam na śniadanie. Jednak już w połowie drogi uświadomiłam sobie, że nie ma kto ugotować. W tym samym momencie usłyszałam podśpiewywanie. Tylko kto to śpiewał? Na pewno nie tata. W kuchni zobaczyłam kobietę. Piękną kobietę z miodowymi włosami.
- K... kim pani jest? - Zapytałam nieśmiało
- Ja... ja jestem...
_________________________________________________________________________
Powoli weszłam do pomieszczenia. Tata już tam był. Wszystko co było w środku wcale mnie nie zdziwiło. Wszystkie moje miejsca zamieszkania są podobne. Urządzone w tym samym stylu.
- Twój pokój jest na górze. Pierwsze drzwi na lewo. - oznajmił tata, a ja nic nie mówiąc pobiegłam na górę. Pokój nie był wyjątkowy. Zwykły. Trochę dziecinny. Nie wiem czy mi się podobał. Byłam tak zmęczona po podróży, że zasnęłam nawet się nie przebierając.
Następnego dnia
Camila
Dzwonił Fabian. Mam się stawić w barze. Natychmiast! Nie miałam pojęcia skąd w nim tyle złości. Zwykle taki nie był. Może coś się stało? W mojej głowie kłębiło się wiele myśli. Kocham swojego brata, ale czasem mam go dosyć. Tak ma każde rodzeństwo. Chyba...
Zbliżałam się do wyznaczonego miejsca. Nie widziałam co dzieję się, ale słyszałam krzyki Brata. Gdy tylko weszłam do środka ujrzałam wściekłego brata i speszonego... Tomasa.
- Camila! - wykrzyczał Fabian. - Zrób coś z tym swoim chłopaczkiem! Znowu nie doniósł zamówienia!
- Potknąłem się i... - nie dałam mu się wytłumaczyć
- Hej! - krzyknęłam - Czy wy musicie się tak kłócić!? - wybiegłam. Pobiegłam do pokoju, nasz dom znajduje się za barem. Nawet nie zauważyłam, że Tomas podążył za mną.
- Cami. Nie złość się. Musisz wiedzieć, że gdyby nie ty on już dawno by mnie zwolnił. Nie jestem idealnym pracownikiem. On naprawdę cię kocha. Zresztą tak jak ja. - wygłosił, a nasze usta złączyły się w pocałunku.
Violetta
Zaraz po przebudzeniu pobiegłam na śniadanie. Jednak już w połowie drogi uświadomiłam sobie, że nie ma kto ugotować. W tym samym momencie usłyszałam podśpiewywanie. Tylko kto to śpiewał? Na pewno nie tata. W kuchni zobaczyłam kobietę. Piękną kobietę z miodowymi włosami.
- K... kim pani jest? - Zapytałam nieśmiało
- Ja... ja jestem...
_________________________________________________________________________
Witam was na moim blogu. Mam nadzieję, że z niecierpliwością będziecie wyczekiwać kolejnego wpisu. Zamieszczę go gdy pojawi się tu jeden komentarz lub gdy miną trzy dni. Wasza Agusia :-*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz