Zapraszam!
piątek, 27 grudnia 2013
czwartek, 26 grudnia 2013
Niespodzianka :-)
Rozdziału raczej w najbliższym czasie nie będzie. Teraz cały swój czas i energię czas wkładam w innego bloga. Bloga, który na razie nie istnieje, a proces jego powstawania jest dosyć długi. Myślę, że wszytko powinnam zakończyć jeszcze w tym tygodniu. Pewnie spodziewacie się kolejnego opowiadania o Violettcie. No i tu was zaskoczę: to nie będzie blog z opowiadaniami. Poznacie mnie z zupełnie innej strony. Być może część z was nie będzie zachwycona moim nowym pomysłem, ale pragnę pokazać wam rzecz, którą naprawdę kocham.
Ogłoszenie:
Kolejny rozdział nie pojawi się zanim poprzedniego nie skomentuje 5 RÓŻNYCH osób.
Aga :-)
Ogłoszenie:
Kolejny rozdział nie pojawi się zanim poprzedniego nie skomentuje 5 RÓŻNYCH osób.
Aga :-)
poniedziałek, 23 grudnia 2013
41. "Wiki, wróciłaś!"
Mila
Patrzyłam na wszystkich zgromadzonych w sali i wyczekiwałam ich reakcji na moje słowa. Po dłuższej chwili stwierdziłam, że dłużej nie wytrzymam napięcia, które między nami panowało.
- Nic nie powicie? - przerwałam ciszę
- Ale on wydawał się taki... miły. - stwierdziła Ludmiła, która widać było, że nie wiele rozumie z zaistniałej sytuacji.
- Też kiedyś tak sądziłem, więc z początku nie uwierzyłem Mili. Jednak kiedy zaczęliśmy się do siebie zbliżać, zauważyłem, że ja również jestem w niebezpieczeństwie. Wtedy byłem już pewny, że Diego jest niebezpieczny. - Tomas próbował przekonać wszystkich do naszej wersji zdarzeń.
- Zbliżać do siebie? - szepnęła Ludmiła. Chciała chyba aby nikt jej nie słyszał, jednak ja stałam bardzo blisko niej i doskonale wiedziałam co mówi. Doszłam do wniosku, że źle zinterpretowała słowa mojego przyjaciela. Później przypomniałam sobie, że przecież blondynka spotyka się z Federico.
- Zrobił wam krzywdę? - Camila spojrzała na nas z wielkim zatroskaniem, a jednie pokiwałam głową. Nie miałam siły ani ochoty na pokazywanie im blizn i udowadnianie wszystkiego.
- To znaczy, że wcale nie zależy ci na Maxim i spotykasz się z Tomasem? - upewniła się Naty i chwyciła swojego chłopaka za rękę.
- Oczywiście. - odpowiedziałam bez namysłu. Dopiero po chwili dotarło do mnie jak brzmiała druga część pytania. - Nie! Maxi mi się nie podoba, a z Tomasem łączy mnie tylko przyjaźń. - szybko się poprawiłam. Potem chwyciłam Tomasa za rękę i pociągnęłam w stronę wyjścia. Nie chciałam zdradzać im niczego więcej. I tak byłam przekonana, że powiedziałam za dużo.
Następnego dnia
Francesca
Można powiedzieć, że sprawa z Leonem i Violettą jest już wyjaśniona. Dziewczyna nie ma nam za złe, że dowiedziała się dopiero teraz, a relacje moje i brata są coraz lepsze. Nadal jednak obydwoje nie mamy się gdzie podziać. Na razie nie zamierzamy wracać do rodziców. Tę noc spędziłam u Marco, którego mama nalegała abym została. Stwierdziła, że miałaby wyrzuty sumienia, zostawiając mnie samą. Dzięki temu udało mi się spędzić trochę czasu z ukochanym i dziewczynkami, które od razu zabrały się za pokazywanie mi swoich zdjęć. Jeden album podarowały mi nawet w prezencie. Opowiedziały mi historię każdego zdjęcia. Pokazały wszystkie nagrody i muszę przyznać, że ich kolekcja jest imponująca. Brały udział w bardzo wielu konkursach i zdradziły, że najchętniej by do tego wróciły. Myślę, że zrobiłyby to bez wahania, gdyby nie nauka w Studiu.
- Fran, SMS! - zawołał Marco i podał mi mój telefon. Szybko spojrzałam na jego ekran i w myślach odczytałam wiadomość. Pamiętaj o prezencie dla Leona :-) Spotykamy się za 15 min. u Leny. Po przyswojeniu informacji, zaczęłam zdenerwowana biegać po mieszkaniu i załatwiać wszystkie sprawy, którymi jeszcze się nie zajęłam. Musiałam zapakować prezent, ubrać się i dopilnować aby Marco nie pojawił się w barze.
Camila
Wybranie prezentu dla Maxiego nie okazało się niczym trudnym. Od razu wiedziałam, że chłopak najbardziej ucieszy się z nowej czapki z daszkiem. Zaraz gdy dowiedziałam się o pomyśle dziewczyn pobiegłam do sklepu. Nie przemyślałam jednak tego, że im dłużej prezent będzie leżał w moim pokoju, tym Andres miał większą szansę na znalezienie go. Na moje szczęście tak się nie stało.
- Cami, słuchasz mnie? - Lena pomachała mi ręką przed oczami. Pomachałam delikatnie głową i wsłuchałam się w rozmowę prowadzoną przez dziewczyny.
- Czyli mówicie, że Mila wcale nie jest taka jak wydaje się nam wszystkim? - wymamrotała Fran, a Ludmiła i Naty równo przytaknęły.
- Ale na pewno mówiła o Diego? Zawsze wydawał mi się miły. - tym razem odezwała się Violetta. Dziewczyny wykonały wcześniejszy ruch.
- Możemy już zostawić ten temat? - zaproponowałam. Nie wiem dlaczego, ale rozmowy w jakikolwiek sposób związane z Tomasem, sprawiały, ze czułam się nieswojo. Nadal żałowałam, że nasz związek rozpadł się z tak błahych powodów.
- Masz rację, powinnyśmy się teraz zająć mikołajkami. - stwierdziła Lena i wszystkie zaczęłyśmy się wymieniać swoimi pomysłami na prezenty dla chłopaków.
Kilka godzin później
Ludmiła
Wszyscy zaproszeni doskonale bawili się na imprezie zorganizowanej przez chłopaków. Jedynie ja stałam z boku i wsłuchiwałam się w piosenki grane przez Maxiego. Fede od czasu do czasu podchodził do mnie z prośbą o taniec lub pytaniem o moje samopoczucie. Odpowiadałam mu krótko, ponieważ chciałam zostać sama. Niektórym może wydać się dziwne, że pozbywam się osoby, którą kocham, ale jedyne czego potrzebuje w tym momencie to samotność. Muszę przemyśleć sobie kilka spraw, a to idealny moment, ponieważ wszyscy są tak pochłonięci zabawą, że tylko nieliczni zwracają na mnie jakąkolwiek uwagę. Dodatkowo w pobliżu nie znajduje się Tomas. Nie został zaproszony, co z resztą mnie nie dziwi. Ostatnio spędza dużo czasu z Milą, która ze względu nie pierwsze wrażenie nie jest zbyt lubiana w naszej paczce. Skoro, już mowa o Tomasie, to warto też wspomnieć, że po raz kolejny nie mam pojęcia, co zrobić z uczuciem do niego. Czuję, że go kocham, ale wiem też, że to właśnie Federico jest tym jedynym. Mam też dziwne poczucie, że już straciłam swoją szansę u Tomasa. On i Mila wydają się być bardzo blisko.
- Ludmiła! Zatańczysz? - wykrzyczał ktoś. Po kilku chwilach rozpoznałam Federico. Tym razem postanowiłam, że przystanę na jego propozycję. Stwierdziłam, że ciągłe zastanawianie się nie przyniesie niczego dobrego.
Tomas
Nie ukrywam, że zabolała mnie wiadomość o imprezie na, którą ani ja, ani Mila nie jesteśmy zaproszeni. Na pewno obydwoje czulibyśmy się lepiej gdyby nasi przyjaciele zadbali, abyśmy się o niczym nie dowiedzieli. Mimo tego postanowiliśmy, że razem, miło spędzimy ten dzień.
- Gdzie idziemy? - Mila przerwała ciszę panującą między nami. Podczas oczekiwania na odpowiedź, sięgnęła do torebki po apaszkę, która idealnie pasowała do jej całego stroju. Blondynka miała na sobie płaszcz w kratę i jeansy. Całość uzupełniły ciekawe dodatki.
- Przed siebie - posłałem w jej stronę serdeczny uśmiech i przyśpieszyłem. Po chwili byliśmy już przed Studiem. Co prawda nie był to cel naszej wyprawy, jednak zauważyliśmy osobę, która przyciągnęła naszą uwagę. Na jednej z ławek należących do szkoły siedziała Camila. Zdziwiła mnie jej obecność, ponieważ sądziłem, że bawi się teraz w barze. Kolejnym powodem dla, którego cała sytuacja wydawała mi się dziwna było ubranie rudowłosej. Dziewczyna jaką znałem nigdy nie założyłaby tak eleganckiej sukienki zupełnie bez powodu, a wysokie obcasy na jej nogach to rzadkość.
- Ciebie też to dziwi? - upewniła się blondynka. Zapewne zauważyła, ze mój wzrok kieruje się w stronę Cami. Po chwili obydwoje podążyliśmy w stronę dziewczyny.
- Camila? Nie jesteś w barze? - zapytałem gdy tylko dzieliła nas wystarczająco mała odległość. Ruda popatrzyła na mnie, zmarszczyła czoło i uśmiechnęła się promiennie. Zaraz po ostatnim geście dotarło do mnie, że osoba stojąca przede mną wcale nie jest Camilą.
- Wiki, wróciłaś! - wykrzyczałem i rzuciłem się dziewczynie na szyję.
Patrzyłam na wszystkich zgromadzonych w sali i wyczekiwałam ich reakcji na moje słowa. Po dłuższej chwili stwierdziłam, że dłużej nie wytrzymam napięcia, które między nami panowało.
- Nic nie powicie? - przerwałam ciszę
- Ale on wydawał się taki... miły. - stwierdziła Ludmiła, która widać było, że nie wiele rozumie z zaistniałej sytuacji.
- Też kiedyś tak sądziłem, więc z początku nie uwierzyłem Mili. Jednak kiedy zaczęliśmy się do siebie zbliżać, zauważyłem, że ja również jestem w niebezpieczeństwie. Wtedy byłem już pewny, że Diego jest niebezpieczny. - Tomas próbował przekonać wszystkich do naszej wersji zdarzeń.
- Zbliżać do siebie? - szepnęła Ludmiła. Chciała chyba aby nikt jej nie słyszał, jednak ja stałam bardzo blisko niej i doskonale wiedziałam co mówi. Doszłam do wniosku, że źle zinterpretowała słowa mojego przyjaciela. Później przypomniałam sobie, że przecież blondynka spotyka się z Federico.
- Zrobił wam krzywdę? - Camila spojrzała na nas z wielkim zatroskaniem, a jednie pokiwałam głową. Nie miałam siły ani ochoty na pokazywanie im blizn i udowadnianie wszystkiego.
- To znaczy, że wcale nie zależy ci na Maxim i spotykasz się z Tomasem? - upewniła się Naty i chwyciła swojego chłopaka za rękę.
- Oczywiście. - odpowiedziałam bez namysłu. Dopiero po chwili dotarło do mnie jak brzmiała druga część pytania. - Nie! Maxi mi się nie podoba, a z Tomasem łączy mnie tylko przyjaźń. - szybko się poprawiłam. Potem chwyciłam Tomasa za rękę i pociągnęłam w stronę wyjścia. Nie chciałam zdradzać im niczego więcej. I tak byłam przekonana, że powiedziałam za dużo.
Następnego dnia
Francesca
Można powiedzieć, że sprawa z Leonem i Violettą jest już wyjaśniona. Dziewczyna nie ma nam za złe, że dowiedziała się dopiero teraz, a relacje moje i brata są coraz lepsze. Nadal jednak obydwoje nie mamy się gdzie podziać. Na razie nie zamierzamy wracać do rodziców. Tę noc spędziłam u Marco, którego mama nalegała abym została. Stwierdziła, że miałaby wyrzuty sumienia, zostawiając mnie samą. Dzięki temu udało mi się spędzić trochę czasu z ukochanym i dziewczynkami, które od razu zabrały się za pokazywanie mi swoich zdjęć. Jeden album podarowały mi nawet w prezencie. Opowiedziały mi historię każdego zdjęcia. Pokazały wszystkie nagrody i muszę przyznać, że ich kolekcja jest imponująca. Brały udział w bardzo wielu konkursach i zdradziły, że najchętniej by do tego wróciły. Myślę, że zrobiłyby to bez wahania, gdyby nie nauka w Studiu.
- Fran, SMS! - zawołał Marco i podał mi mój telefon. Szybko spojrzałam na jego ekran i w myślach odczytałam wiadomość. Pamiętaj o prezencie dla Leona :-) Spotykamy się za 15 min. u Leny. Po przyswojeniu informacji, zaczęłam zdenerwowana biegać po mieszkaniu i załatwiać wszystkie sprawy, którymi jeszcze się nie zajęłam. Musiałam zapakować prezent, ubrać się i dopilnować aby Marco nie pojawił się w barze.
Camila
Wybranie prezentu dla Maxiego nie okazało się niczym trudnym. Od razu wiedziałam, że chłopak najbardziej ucieszy się z nowej czapki z daszkiem. Zaraz gdy dowiedziałam się o pomyśle dziewczyn pobiegłam do sklepu. Nie przemyślałam jednak tego, że im dłużej prezent będzie leżał w moim pokoju, tym Andres miał większą szansę na znalezienie go. Na moje szczęście tak się nie stało.
- Cami, słuchasz mnie? - Lena pomachała mi ręką przed oczami. Pomachałam delikatnie głową i wsłuchałam się w rozmowę prowadzoną przez dziewczyny.
- Czyli mówicie, że Mila wcale nie jest taka jak wydaje się nam wszystkim? - wymamrotała Fran, a Ludmiła i Naty równo przytaknęły.
- Ale na pewno mówiła o Diego? Zawsze wydawał mi się miły. - tym razem odezwała się Violetta. Dziewczyny wykonały wcześniejszy ruch.
- Możemy już zostawić ten temat? - zaproponowałam. Nie wiem dlaczego, ale rozmowy w jakikolwiek sposób związane z Tomasem, sprawiały, ze czułam się nieswojo. Nadal żałowałam, że nasz związek rozpadł się z tak błahych powodów.
- Masz rację, powinnyśmy się teraz zająć mikołajkami. - stwierdziła Lena i wszystkie zaczęłyśmy się wymieniać swoimi pomysłami na prezenty dla chłopaków.
Kilka godzin później
Ludmiła
Wszyscy zaproszeni doskonale bawili się na imprezie zorganizowanej przez chłopaków. Jedynie ja stałam z boku i wsłuchiwałam się w piosenki grane przez Maxiego. Fede od czasu do czasu podchodził do mnie z prośbą o taniec lub pytaniem o moje samopoczucie. Odpowiadałam mu krótko, ponieważ chciałam zostać sama. Niektórym może wydać się dziwne, że pozbywam się osoby, którą kocham, ale jedyne czego potrzebuje w tym momencie to samotność. Muszę przemyśleć sobie kilka spraw, a to idealny moment, ponieważ wszyscy są tak pochłonięci zabawą, że tylko nieliczni zwracają na mnie jakąkolwiek uwagę. Dodatkowo w pobliżu nie znajduje się Tomas. Nie został zaproszony, co z resztą mnie nie dziwi. Ostatnio spędza dużo czasu z Milą, która ze względu nie pierwsze wrażenie nie jest zbyt lubiana w naszej paczce. Skoro, już mowa o Tomasie, to warto też wspomnieć, że po raz kolejny nie mam pojęcia, co zrobić z uczuciem do niego. Czuję, że go kocham, ale wiem też, że to właśnie Federico jest tym jedynym. Mam też dziwne poczucie, że już straciłam swoją szansę u Tomasa. On i Mila wydają się być bardzo blisko.
- Ludmiła! Zatańczysz? - wykrzyczał ktoś. Po kilku chwilach rozpoznałam Federico. Tym razem postanowiłam, że przystanę na jego propozycję. Stwierdziłam, że ciągłe zastanawianie się nie przyniesie niczego dobrego.
Tomas
Nie ukrywam, że zabolała mnie wiadomość o imprezie na, którą ani ja, ani Mila nie jesteśmy zaproszeni. Na pewno obydwoje czulibyśmy się lepiej gdyby nasi przyjaciele zadbali, abyśmy się o niczym nie dowiedzieli. Mimo tego postanowiliśmy, że razem, miło spędzimy ten dzień.
- Gdzie idziemy? - Mila przerwała ciszę panującą między nami. Podczas oczekiwania na odpowiedź, sięgnęła do torebki po apaszkę, która idealnie pasowała do jej całego stroju. Blondynka miała na sobie płaszcz w kratę i jeansy. Całość uzupełniły ciekawe dodatki.
- Przed siebie - posłałem w jej stronę serdeczny uśmiech i przyśpieszyłem. Po chwili byliśmy już przed Studiem. Co prawda nie był to cel naszej wyprawy, jednak zauważyliśmy osobę, która przyciągnęła naszą uwagę. Na jednej z ławek należących do szkoły siedziała Camila. Zdziwiła mnie jej obecność, ponieważ sądziłem, że bawi się teraz w barze. Kolejnym powodem dla, którego cała sytuacja wydawała mi się dziwna było ubranie rudowłosej. Dziewczyna jaką znałem nigdy nie założyłaby tak eleganckiej sukienki zupełnie bez powodu, a wysokie obcasy na jej nogach to rzadkość.
- Ciebie też to dziwi? - upewniła się blondynka. Zapewne zauważyła, ze mój wzrok kieruje się w stronę Cami. Po chwili obydwoje podążyliśmy w stronę dziewczyny.
- Camila? Nie jesteś w barze? - zapytałem gdy tylko dzieliła nas wystarczająco mała odległość. Ruda popatrzyła na mnie, zmarszczyła czoło i uśmiechnęła się promiennie. Zaraz po ostatnim geście dotarło do mnie, że osoba stojąca przede mną wcale nie jest Camilą.
- Wiki, wróciłaś! - wykrzyczałem i rzuciłem się dziewczynie na szyję.
_______________________
Po ponad tygodniowej przerwie, znowu możecie sobie poczytać moje... coś. Przez mój brak weny Wigilia wcale nie odbędzie się w Wigilię :-(
Wszystkie zdjęcia ( z wyjątkiem gifów z Aną ) pochodzą z mojego najnowszego bloga.
Aga
niedziela, 22 grudnia 2013
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
Nie umiem nic napisać -,- Siedzie przed ekranem komputera, patrze na puste okno rozdziału i ogarnia mnie rozpacz... Siedzę na łóżku i normalnie zaraz eksploduję! Postaram się nabazgrolić coś świątecznego na wigilię...
sobota, 21 grudnia 2013
Zdjęcia
Jakoś mnie tak naszło na dodanie ich :-)
Zgadnij kto to z Violetty *,*
I kolejne vine Jorge :-)
czwartek, 19 grudnia 2013
Moje pierwsze karaoke :-)
Miłego śpiewania :-)
https://www.youtube.com/watch?v=6z4WJJMi_s4
Musze przyznać, że mnie to wciągnęło i zaraz zabieram się za Luz, camara, accion :-)
https://www.youtube.com/watch?v=6z4WJJMi_s4
Musze przyznać, że mnie to wciągnęło i zaraz zabieram się za Luz, camara, accion :-)
środa, 18 grudnia 2013
Dam, dam, dam, dam!
Dzisiaj DUŻO reklamy :-)
Gdy nadchodzi ten czas...
Po dosyć długiej przerwie opublikowałam rozdział III :-)
Fotos de Violetta
Notka z Ludmiłą i Cami :-)
Jeśli nie mogę tego zrozumieć, naucz mnie
One Shot z Naxi :-)
Gdy nadchodzi ten czas...
Po dosyć długiej przerwie opublikowałam rozdział III :-)
Fotos de Violetta
Notka z Ludmiłą i Cami :-)
Jeśli nie mogę tego zrozumieć, naucz mnie
One Shot z Naxi :-)
sobota, 14 grudnia 2013
Nierówna walka
Moje zdenerwowanie teraz nie zna granic. No ale zacznijmy od początku. Siedzę sobie w necie i tu trafiam na taką sobie stronkę dla antyfanów Violetty. Patrzę na liczbę lików - 11 tyś. Załamuję się i postanawiam... wyrazić swoje zdanie. Teraz już wiem, że to był błąd. Niepotrzebnie wplątałam się tylko w kłótnię. Kilka antyfanów zaczęło mnie wyzywać, stwierdzili, że Violetta to serial dla małych dzieci, wyzywali mnie ( takich mamy dżentelmenów w kraju... Pan przemiły nazwał mnie szmatą -,- ). A ja, jak to ja, musiałam odpowiedzieć. Muszę przyznać, że lubię się kłócić, ale bez przesady. Zdrowa dyskusja nie jest zła, ale to... to była nie równa walka. Każdy ma prawo nie przepadać za Violettą, ale wszystko musi mieć swoje granice. Gdyby ktoś powiedział, że nie lubi tego serialu - OK, stwierdzenie, że jest głupi - budzi się we mnie złość, ale jestem w stanie jakoś to przełknąć, jednak obrażanie jego fanek - w takim wypadku ogarnia mnie okropna złość i naprawdę miałam ochotę dodać obrazek wklejony poniżej bez zamazanych nazwisk. A, że w tym wypadku osobą obrażaną była ja - gdyby tylko była możliwość walnąć kogoś z liścia przez internet, zrobiłabym to bez wahania ( wiem jestem niebezpieczna... ). Przejdźmy do kolejnej kwestii jaką jest stwierdzenie, że Violetta to serial dla małych dzieci. Z mojego doświadczenia wiem, że fanki Violi są w naprawdę zróżnicowanym wieku. Ja sama mam 12 lat ( i uważam, że to taki przeciętny wiek dla V-lovers ), ale wiem też, że dziewczynki w wieku lat pięciu jaki i już dorosłe kobiety mogą szaleć za tym serialem. Podobna sytuacja jest z chłopakami. Zwykle gdy lubią Violettę są wyśmiewani przez kolegów i wypierają się wszystkiego. Sama znam taką osobę. Słowa takie jak Fjoletta, Sroletta, Żuletta są naprawdę infantylne i gdy je słyszę to aż się gotuję. Dodatkowo to przeróbki z Painta są jeszcze bardziej bulwersujące. Na tym kończę i mam nadzieję, że kolejny post o takiej charakterystyce nie będzie potrzebny...
Moja rozmowa z antyfanami:
Rozmowy innych V-lovers:
Aga
piątek, 13 grudnia 2013
40. Twój
Naty
Mikrofony do, których mogliśmy śpiewać, wędrowały po całym autobusie. Każdy chciał pokazać swój utwór lub wykonać, którąś z piosenek znajomych. Wiele osób śpiewało w duetach, większych zespołach. Zerkając na Milę mogłam też zauważyć, że co chwilę podśpiewuję coś pod nosem. No właśnie, Mila i Tomas usiedli obok siebie. Byłam przekonana, że blondynka będzie walczyła o miejsce obok Maxiego. Zrozumiałabym też gdyby zdecydowała się na brak towarzystwa. Jednak wydawało mi się, że z Tomasem praktycznie się nie zna. Czyżby coś mnie ominęło?
- Naty, Maxi! Co powiecie na Euforię? - zawołał ktoś z autokaru, a ja po namyśle stwierdziłam, że to Camila. Mikrofon szybko wleciał w ręce chłopaka i zaczął nasz występ.
- Ya se donde quiero ir! - śpiewał i cały czas patrzył w moje oczy.
- Ya se donde quiero ir! - dalej kontynuowała Violetta, która przykuła moją uwagę jeszcze przed wyjazdem. Miała zaszklone oczy i lekko rozczochrane włosy. Domyśliłam się, że chodziło o pokrewieństwo Leona i Fran. Szczerze mówiąc, informacja o nim bardzo mnie zdziwiła.
- Ya tengo claro que quiero decir. - Fran uznała, że nie potrzebuje mikrofonu i wykrzyczała swoją część.
- Es un estado que me hace bien. - znowu przyszedł czas na Violę, której twarz delikatnie się rozpromieniła.
- Biene de golpe me vas a entender - do dziewczyn, które śpiewały wcześniej dołączyła Camila. Jej usta układały się w uśmiechu, a rękami wybijała rytm.
- Ahora te toca a ti,
Ya tienes claro que debes decir
Esa alegria y ese bienestar,
Van convirtiendo esa Superstar - tym razem wykonywała Ludmiła. Robiąc to, wydawała się jakaś nieobecna. Ta piosenka opowiada o szczęściu, a ona zdecydowanie nie była szczęśliwa. Wręcz przeciwnie.
- Ya siento la energia,
Que buena compañia,
Se siente el escenario,
Y el grito necesario.
Euforia!!! Te da la gloria,
Grita!!! La gente grita,
Canta!!! Siente la euforia,
Porque asi queremos cantar...
Euforia!!! Te da la gloria,
Grita!!! La gente grita,
Canta!!! Siente la euforia,
Porque asi queremos cantar... - dalej śpiewaliśmy razem. Wykrzykiwaliśmy każde słowo. Nawet wcześniej nie udzielające się osoby po krótkiej chwili do nas dołączyły. Gdy zabrzmiały ostatnie słowa, mocno wtuliłam się w Maxiego.
Kilka godzin później
Fran
Gdy dotarliśmy na miejsce, wszyscy wtajemniczeni zaczęli wcielać w życie akcję pod tytułem urodziny Natalii. Postanowiłam zaangażować we wszystko Tomasa, który bez mojej wiedzy wciągnął też Milę.
Podbiegłam do przyjaciółki. Moim zadaniem było odciągnięcie na moment jej uwagi aby wszyscy mogli udać się do baru brata Cami i wszystko przygotować, a Maxi udać się do Studia i przygotować swoją niespodziankę. Rozmawiałam chwilę z Naty i co chwilę zerkałam czy mogę już pójść w ślady przyjaciół i sama pobiec do miejsca imprezy.
- Słuchaj, na muszę już iść. Pędzę jeszcze na moment do Studia i do domu. - dziewczyna uśmiechnęła się, a ja muszę przyznać, że zupełnie nie wiedziałam, czy maxi zdążył już wszystko załatwić. Nie wiedziałam czy muszę zatrzymywać dziewczynę. Jednak zanim to przemyślałam, Hiszpanka odbiegła w stronę szkoły. Bez większego namysłu udałam się do baru.
Maxi
Gdy wychodziłem ze Studia, zauważyłem w drzwiach wchodzącą Naty. Szybko ukryłem się w jakiejś sali i spojrzałem gdzie udaje się dziewczyna. Tak jak przewidziałem, weszła do sali równoległej do pokoju nauczycielskiego. Teraz pozostało mi tylko wymknąć się i czekać w odpowiednim miejscu, aby sprawić Natalii najlepsze urodziny w jej życiu, które zapamięta na zawsze.
Naty
W sali śpiewu na jednym z krzeseł postawionych przy oknie zauważyłam bukiet dużych, różowych kwiatów. Nawet przez myśli mi nie przeszło, że mogą one być zaadresowane do mnie. Zawsze jednak byłam osobą ciekawską i tym razem również nie mogła się powstrzymać przed odczytaniem treści liściku doczepionego do kwiatów.
Tu wszystko się zaczęło. Pamiętasz?
Twój
Wróciłam pamięcią do moich pierwszych dni w Studio. Przypomniałam sobie uczucie jakie towarzyszyło mi przed egzaminami. Strach, który opanował mnie zaraz po tym gdy weszłam do odpowiedniej sali. Tej sali. To tutaj zaczęła się moja przygoda. Doskonale pamiętam moje rumieńce na twarzach gdy zobaczyłam Maxiego. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Po chwili namysły stwierdziłam, że ta wiadomość musi mieć swoją kontynuację. Znowu pomyślałam o przeszłości. Chciałam wiedzieć co działo się potem.
- Odprowadził mnie do domu! - wykrzyczałam do siebie i szybko pobiegłam w stronę mojego miejsca zamieszkania. Miałam przeczucie, że znajdę tam coś jeszcze.
Lena
Wszyscy w zdenerwowaniu biegają po sali i co chwila poprawiają dekorację. Jako przyjaciele Natalii jesteśmy bardzo zdenerwowani jej świętem i pragniemy aby wszystko wypadło jak najlepiej.
- Fabian masz te przekąski!? - w sal rozległ się krzyk Camili, a jej brat szybko odpowiedział twierdząco.
- Nie denerwuj się, wszystko będzie ok. - Andres próbował uspokoić rudowłosą, jednak dziewczyna z takim temperamentem jest naprawdę wybuchowa.
- Jak mam się nie denerwować!? Moja przyjaciółka ma urodziny, a ja jeszcze chwilę temu siedziałam cała spocona w autobusie. Impreza odbywa się w barze mojego brata, a słowa mój brat i impreza użyte w jednym zdaniu nigdy nie wróżą dobrze. Do tego jeszcze dochodzi jeszcze Maxi, który nie byłby sobą gdyby czegoś nie sknocił. - tak jak przewidywałam - wybuchła.
- Załatwione! - w tym momencie do pomieszczenia wbiegł zdyszany Maxi, przez co zapanował jeszcze większy rumor i już naprawdę mało kto mógł się między sobą dogadać.
Naty
Gdy biegłam w stronę domu, od razu zauważyłam kolejną niespodziankę przygotowaną przez Maxiego. Do płotu przywiązany był kłębek różowych baloników w kształcie serc. Zaczęłam wśród nich szukać kolejnej karteczki. Gdy znalazła, odczytałam głośno jej treść.
Brawo, znalazłaś kolejny prezent. Stoisz teraz w miejscu gdzie wymieniliśmy się numerami.
Twój
Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Obydwoje byliśmy bardzo nie śmiali, ale na szczęście szybko złapaliśmy dobry kontakt. Cała noc pisaliśmy ze sobą. Żadne z nas nie było w stanie przestać odpisywać na wiadomości. A potem... No właśnie, potem wszystko się popsuło. Ludmiła ( jeszcze wtedy gwiazda szkoły, a nie nasza przyjaciółka ) wymyśliła jakąś bajeczkę. Ja jak głupia jej uwierzyłam. Jednak nasza miłość przetrwała nawet najcięższe chwile i nadal jesteśmy razem.
Później znalazłam jeszcze kilka wiadomości dołączonych do przeróżnych przedmiotów. Kreatywność Maxiego nie zna granic. Za którymś razem podarował mi... skarpetki. A karteczka schowana była w środku. Miała przypomnieć mi naszą pierwszą randkę i doskonale zdała egzamin. Doskonale wiem jak wyglądało to spotkanie i potrafię krok po kroku o nim opowiedzieć.
Ostatnia informacja doprowadziła mnie do baru znajdującego się niedaleko Studia. Gdy już się tam znalazłam, zadał sobie sprawę, że przemierzyłam dosyć długi dystans. Zwykle dojście do baru zajmuje mi nie więcej niż trzy minuty, a od znalezienia kwiatów minęło prawie pół godziny.
Weszłam do pomieszczenia i zobaczyłam wiele dekoracji oraz innych elementów charakterystycznych dla przyjęcia.
- Niespodzianka! - usłyszałam głośny krzyk. Moi przyjaciele wyskoczyli z ukrycia. W pierwszym momencie chcieli mnie uściska, jednak gdy przyjrzeli się przedmiotom trzymanych przeze mnie w rękach, uznali, że może to być niebezpieczne.
- Co ten Maxi znowu wymyślił? - zapytała Cami, zabierając przy tym wszystkie moje manatki. Podała je bratu, który gdzieś z nimi popędził.
- Coś wspaniałego! - wykrzyczałam uradowana i podbiegłam do ukochanego aby go objąć.
- No to zaczynamy imprezkę! - zawołał ktoś i z głośników wypłynęła głośna muzyka. Wszyscy śpiewali, tańczyli i przede wszystkim dobrze się bawili.
Violetta
Leon razem z Marco, Tomasem i Andresem bawili się w DJ 'ów. Uwielbiałam patrzeć kiedy mój chłopak jest szczęśliwy i bawić się razem z nim, ale ostatnio naprawdę wydarzyło się zbyt wiele. Wszystkie informacje jakie do mnie dotarły zupełnie mnie przytłoczyły.
- Dobrze się bawisz? - w pewnym momencie imprezy podbiegłą do mnie rozemocjonowana Camila.
- Tak, ale wiesz, ta sprawa z Leonem i Fran nie daje mi spokoju. - wyjaśniłam, a przyjaciółka pokiwała delikatnie głową.
- Rozumiem. Mnie też dziwi dlaczego nie powiedzieli nikomu wcześniej.
- Leon tłumaczył, że sami dowiedzieli się dopiero nie dawno. - chciałam ich obronić, ponieważ zauważyłam oburzenie malujące się na twarzy przyjaciółki.
- Tak? Myślałam, że rodzeństwo zna się od zawsze. - popatrzyłam na Camilę z lekkim zdziwieniem. Jednak gdy pomyślałam o tym ile rudowłosa już przetańczyła przymknęłam oko na głupotę jaką palnęła.
- Ich sytuacja jest odrobinę bardziej... - zrobiłam krótką przerwę. Musiała zastanowić się jak wytłumaczyć wszystko niewiele myślącej w tym momencie przyjaciółce. - ... skomplikowana.
Camila zmarszczyła czoło, wzruszyła ramionami po czym odbiegła.
Ludmiła
Była już godzina bardzo późna w nocy gdy wszyscy zaczęli rozchodzić się do domów. W sali zostałam już tylko ja, Tomas, Mila, Maxi, Solenizantka i oczywiście Cami, która przecież mieszka za ścianą. Federico niestety musiał już wracać, ale obiecał, że jutro z samego rana do mnie przyjdzie.
- Chyba przyszedł czas, aby sobie wszystko wyjaśnić. - zadecydował Maxi i przeszył Milę wzrokiem. Ja przysunęłam się do Camili. Wyczułam, że obydwie jesteśmy zbędne.
- Przepraszam was, po prostu... - już chyba miała wszystko opowiedzieć, gdy Tomas przerwał jej:
- Może lepiej jeśli nie będą wiedzieć. No wiesz... wiesz do czego jest zdolny. - kiedy to mówił, wszyscy wpatrywali się w niego ze zdziwieniem.
- Kto jest zdolny? - zapytałam niepewna. Mila i Tomas popatrzyli na siebie, przekazali sobie coś za pomocą niezrozumiałych dla mnie znaków, a następnie pokiwali głowami.
- Diego. - wypowiedzieli na równi,a a Naty zachłysnęła się sokiem, który akurat piła.
Mikrofony do, których mogliśmy śpiewać, wędrowały po całym autobusie. Każdy chciał pokazać swój utwór lub wykonać, którąś z piosenek znajomych. Wiele osób śpiewało w duetach, większych zespołach. Zerkając na Milę mogłam też zauważyć, że co chwilę podśpiewuję coś pod nosem. No właśnie, Mila i Tomas usiedli obok siebie. Byłam przekonana, że blondynka będzie walczyła o miejsce obok Maxiego. Zrozumiałabym też gdyby zdecydowała się na brak towarzystwa. Jednak wydawało mi się, że z Tomasem praktycznie się nie zna. Czyżby coś mnie ominęło?
- Naty, Maxi! Co powiecie na Euforię? - zawołał ktoś z autokaru, a ja po namyśle stwierdziłam, że to Camila. Mikrofon szybko wleciał w ręce chłopaka i zaczął nasz występ.
- Ya se donde quiero ir! - śpiewał i cały czas patrzył w moje oczy.
- Ya se donde quiero ir! - dalej kontynuowała Violetta, która przykuła moją uwagę jeszcze przed wyjazdem. Miała zaszklone oczy i lekko rozczochrane włosy. Domyśliłam się, że chodziło o pokrewieństwo Leona i Fran. Szczerze mówiąc, informacja o nim bardzo mnie zdziwiła.
- Ya tengo claro que quiero decir. - Fran uznała, że nie potrzebuje mikrofonu i wykrzyczała swoją część.
- Es un estado que me hace bien. - znowu przyszedł czas na Violę, której twarz delikatnie się rozpromieniła.
- Biene de golpe me vas a entender - do dziewczyn, które śpiewały wcześniej dołączyła Camila. Jej usta układały się w uśmiechu, a rękami wybijała rytm.
- Ahora te toca a ti,
Ya tienes claro que debes decir
Esa alegria y ese bienestar,
Van convirtiendo esa Superstar - tym razem wykonywała Ludmiła. Robiąc to, wydawała się jakaś nieobecna. Ta piosenka opowiada o szczęściu, a ona zdecydowanie nie była szczęśliwa. Wręcz przeciwnie.
- Ya siento la energia,
Que buena compañia,
Se siente el escenario,
Y el grito necesario.
Euforia!!! Te da la gloria,
Grita!!! La gente grita,
Canta!!! Siente la euforia,
Porque asi queremos cantar...
Euforia!!! Te da la gloria,
Grita!!! La gente grita,
Canta!!! Siente la euforia,
Porque asi queremos cantar... - dalej śpiewaliśmy razem. Wykrzykiwaliśmy każde słowo. Nawet wcześniej nie udzielające się osoby po krótkiej chwili do nas dołączyły. Gdy zabrzmiały ostatnie słowa, mocno wtuliłam się w Maxiego.
Kilka godzin później
Fran
Gdy dotarliśmy na miejsce, wszyscy wtajemniczeni zaczęli wcielać w życie akcję pod tytułem urodziny Natalii. Postanowiłam zaangażować we wszystko Tomasa, który bez mojej wiedzy wciągnął też Milę.
Podbiegłam do przyjaciółki. Moim zadaniem było odciągnięcie na moment jej uwagi aby wszyscy mogli udać się do baru brata Cami i wszystko przygotować, a Maxi udać się do Studia i przygotować swoją niespodziankę. Rozmawiałam chwilę z Naty i co chwilę zerkałam czy mogę już pójść w ślady przyjaciół i sama pobiec do miejsca imprezy.
- Słuchaj, na muszę już iść. Pędzę jeszcze na moment do Studia i do domu. - dziewczyna uśmiechnęła się, a ja muszę przyznać, że zupełnie nie wiedziałam, czy maxi zdążył już wszystko załatwić. Nie wiedziałam czy muszę zatrzymywać dziewczynę. Jednak zanim to przemyślałam, Hiszpanka odbiegła w stronę szkoły. Bez większego namysłu udałam się do baru.
Maxi
Gdy wychodziłem ze Studia, zauważyłem w drzwiach wchodzącą Naty. Szybko ukryłem się w jakiejś sali i spojrzałem gdzie udaje się dziewczyna. Tak jak przewidziałem, weszła do sali równoległej do pokoju nauczycielskiego. Teraz pozostało mi tylko wymknąć się i czekać w odpowiednim miejscu, aby sprawić Natalii najlepsze urodziny w jej życiu, które zapamięta na zawsze.
Naty
W sali śpiewu na jednym z krzeseł postawionych przy oknie zauważyłam bukiet dużych, różowych kwiatów. Nawet przez myśli mi nie przeszło, że mogą one być zaadresowane do mnie. Zawsze jednak byłam osobą ciekawską i tym razem również nie mogła się powstrzymać przed odczytaniem treści liściku doczepionego do kwiatów.
Tu wszystko się zaczęło. Pamiętasz?
Twój
Wróciłam pamięcią do moich pierwszych dni w Studio. Przypomniałam sobie uczucie jakie towarzyszyło mi przed egzaminami. Strach, który opanował mnie zaraz po tym gdy weszłam do odpowiedniej sali. Tej sali. To tutaj zaczęła się moja przygoda. Doskonale pamiętam moje rumieńce na twarzach gdy zobaczyłam Maxiego. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Po chwili namysły stwierdziłam, że ta wiadomość musi mieć swoją kontynuację. Znowu pomyślałam o przeszłości. Chciałam wiedzieć co działo się potem.
- Odprowadził mnie do domu! - wykrzyczałam do siebie i szybko pobiegłam w stronę mojego miejsca zamieszkania. Miałam przeczucie, że znajdę tam coś jeszcze.
Lena
Wszyscy w zdenerwowaniu biegają po sali i co chwila poprawiają dekorację. Jako przyjaciele Natalii jesteśmy bardzo zdenerwowani jej świętem i pragniemy aby wszystko wypadło jak najlepiej.
- Fabian masz te przekąski!? - w sal rozległ się krzyk Camili, a jej brat szybko odpowiedział twierdząco.
- Nie denerwuj się, wszystko będzie ok. - Andres próbował uspokoić rudowłosą, jednak dziewczyna z takim temperamentem jest naprawdę wybuchowa.
- Jak mam się nie denerwować!? Moja przyjaciółka ma urodziny, a ja jeszcze chwilę temu siedziałam cała spocona w autobusie. Impreza odbywa się w barze mojego brata, a słowa mój brat i impreza użyte w jednym zdaniu nigdy nie wróżą dobrze. Do tego jeszcze dochodzi jeszcze Maxi, który nie byłby sobą gdyby czegoś nie sknocił. - tak jak przewidywałam - wybuchła.
- Załatwione! - w tym momencie do pomieszczenia wbiegł zdyszany Maxi, przez co zapanował jeszcze większy rumor i już naprawdę mało kto mógł się między sobą dogadać.
Naty
Gdy biegłam w stronę domu, od razu zauważyłam kolejną niespodziankę przygotowaną przez Maxiego. Do płotu przywiązany był kłębek różowych baloników w kształcie serc. Zaczęłam wśród nich szukać kolejnej karteczki. Gdy znalazła, odczytałam głośno jej treść.
Brawo, znalazłaś kolejny prezent. Stoisz teraz w miejscu gdzie wymieniliśmy się numerami.
Twój
Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Obydwoje byliśmy bardzo nie śmiali, ale na szczęście szybko złapaliśmy dobry kontakt. Cała noc pisaliśmy ze sobą. Żadne z nas nie było w stanie przestać odpisywać na wiadomości. A potem... No właśnie, potem wszystko się popsuło. Ludmiła ( jeszcze wtedy gwiazda szkoły, a nie nasza przyjaciółka ) wymyśliła jakąś bajeczkę. Ja jak głupia jej uwierzyłam. Jednak nasza miłość przetrwała nawet najcięższe chwile i nadal jesteśmy razem.
Później znalazłam jeszcze kilka wiadomości dołączonych do przeróżnych przedmiotów. Kreatywność Maxiego nie zna granic. Za którymś razem podarował mi... skarpetki. A karteczka schowana była w środku. Miała przypomnieć mi naszą pierwszą randkę i doskonale zdała egzamin. Doskonale wiem jak wyglądało to spotkanie i potrafię krok po kroku o nim opowiedzieć.
Ostatnia informacja doprowadziła mnie do baru znajdującego się niedaleko Studia. Gdy już się tam znalazłam, zadał sobie sprawę, że przemierzyłam dosyć długi dystans. Zwykle dojście do baru zajmuje mi nie więcej niż trzy minuty, a od znalezienia kwiatów minęło prawie pół godziny.
Weszłam do pomieszczenia i zobaczyłam wiele dekoracji oraz innych elementów charakterystycznych dla przyjęcia.
- Niespodzianka! - usłyszałam głośny krzyk. Moi przyjaciele wyskoczyli z ukrycia. W pierwszym momencie chcieli mnie uściska, jednak gdy przyjrzeli się przedmiotom trzymanych przeze mnie w rękach, uznali, że może to być niebezpieczne.
- Co ten Maxi znowu wymyślił? - zapytała Cami, zabierając przy tym wszystkie moje manatki. Podała je bratu, który gdzieś z nimi popędził.
- Coś wspaniałego! - wykrzyczałam uradowana i podbiegłam do ukochanego aby go objąć.
- No to zaczynamy imprezkę! - zawołał ktoś i z głośników wypłynęła głośna muzyka. Wszyscy śpiewali, tańczyli i przede wszystkim dobrze się bawili.
Violetta
Leon razem z Marco, Tomasem i Andresem bawili się w DJ 'ów. Uwielbiałam patrzeć kiedy mój chłopak jest szczęśliwy i bawić się razem z nim, ale ostatnio naprawdę wydarzyło się zbyt wiele. Wszystkie informacje jakie do mnie dotarły zupełnie mnie przytłoczyły.
- Dobrze się bawisz? - w pewnym momencie imprezy podbiegłą do mnie rozemocjonowana Camila.
- Tak, ale wiesz, ta sprawa z Leonem i Fran nie daje mi spokoju. - wyjaśniłam, a przyjaciółka pokiwała delikatnie głową.
- Rozumiem. Mnie też dziwi dlaczego nie powiedzieli nikomu wcześniej.
- Leon tłumaczył, że sami dowiedzieli się dopiero nie dawno. - chciałam ich obronić, ponieważ zauważyłam oburzenie malujące się na twarzy przyjaciółki.
- Tak? Myślałam, że rodzeństwo zna się od zawsze. - popatrzyłam na Camilę z lekkim zdziwieniem. Jednak gdy pomyślałam o tym ile rudowłosa już przetańczyła przymknęłam oko na głupotę jaką palnęła.
- Ich sytuacja jest odrobinę bardziej... - zrobiłam krótką przerwę. Musiała zastanowić się jak wytłumaczyć wszystko niewiele myślącej w tym momencie przyjaciółce. - ... skomplikowana.
Camila zmarszczyła czoło, wzruszyła ramionami po czym odbiegła.
Ludmiła
Była już godzina bardzo późna w nocy gdy wszyscy zaczęli rozchodzić się do domów. W sali zostałam już tylko ja, Tomas, Mila, Maxi, Solenizantka i oczywiście Cami, która przecież mieszka za ścianą. Federico niestety musiał już wracać, ale obiecał, że jutro z samego rana do mnie przyjdzie.
- Chyba przyszedł czas, aby sobie wszystko wyjaśnić. - zadecydował Maxi i przeszył Milę wzrokiem. Ja przysunęłam się do Camili. Wyczułam, że obydwie jesteśmy zbędne.
- Przepraszam was, po prostu... - już chyba miała wszystko opowiedzieć, gdy Tomas przerwał jej:
- Może lepiej jeśli nie będą wiedzieć. No wiesz... wiesz do czego jest zdolny. - kiedy to mówił, wszyscy wpatrywali się w niego ze zdziwieniem.
- Kto jest zdolny? - zapytałam niepewna. Mila i Tomas popatrzyli na siebie, przekazali sobie coś za pomocą niezrozumiałych dla mnie znaków, a następnie pokiwali głowami.
- Diego. - wypowiedzieli na równi,a a Naty zachłysnęła się sokiem, który akurat piła.
____________________
Wiem, guzdrałam się. W następnym Mikołajki ( ja to mam wyczucie, nie? ), Mam nadzieję, że wrescei zaspokoiła wasz niedobór Naxi. Jest też oczywiście odrobinka Leonetty i Tomili. W następnym szykujcie się na Marcescę :-)
Aga.
( obrazki w końcowej części uzupełnię jutro. Już mi się nie chce )
niedziela, 8 grudnia 2013
Znowu ta sama Aga
Znowu zapraszam na bloga. Tym razem jest zupełnie inny niż się tego spodziewaliście. :-)
sobota, 7 grudnia 2013
39. Wszystko wraca do normy
Diego
Czy ta dwójka naprawdę myśli, że może ze mną wygrać? Pablo uwierzył w moją bajeczkę i dodatkowo udało mi się zrzucić całą winę na Milę. Teraz to naprawdę mnie popamięta. Miała czelność po raz kolejny mi się sprzeciwić! Wcześniejsze błędy niczego jej nie nauczyły. Przecież za każdym razem gdy nie chciała wykonywać moich poleceń, nie kończyło się to dla niej dobrze.
Mila
Wiedziałam, że i tym razem się nie uda. Teraz będzie jeszcze gorzej.
- Przepraszam, to wszystko moja wina. - Tomas zniszczył ciszę, która panowała między nami. Obydwoje siedzieliśmy na łóżku w jego pokoju.
- Chciałeś dobrze. - spojrzałam głęboko w jego oczy i mocno przytuliłam
- Nie musisz mnie pocieszać. Wiem, że gdybym nie wpadł na ten " genialny " pomysł nie cierpiałabyś tak tak teraz. - wymamrotał, a ja oparłam się na jego ramieniu
- To mogła być nasza ostatnia deska ratunku. Gdyby sprawy potoczyły się inaczej nie musielibyśmy się teraz żegnać. - po moim policzku spłynęła łza.
- Posłuchaj, ja wcześniej nie byłem pewny czy chcę ci to powiedzieć, ale... mieszkam sam. - zawahał się. - I jakbyś chciała to ja chętnie...
- Bardzo chcę! - wykrzyczałam i jeszcze mocniej go przytuliłam.
Leon
- Fran gdzie ja mam się podziać? - zapytałem i pytająco zerknąłem na siostrę.
- A ja? Myślisz, że mam zamiar wrócić do rodziców?
- Ty masz Marco. Na pewno ci pomoże. - chciałem jej uświadomić.
- A Violetta? Poza tym nadal nie wiadomo czy Marco wraca do Buenos Aires. - odwróciła głowę w drugą stronę. Przytuliłem ją w geście pocieszenia. Wtedy stało się coś co sprawiło, że obydwoje odrobinę się zaniepokoiliśmy. Do pokoju weszła... Violetta. Odruchowo odskoczyliśmy od siebie z Francescą. Viola patrzyła w naszą stronę tak jakby zobaczyła ducha.
- To nie tak jak myślisz. - chciałem wytłumaczyć zaistniałą sytuację, ale dziewczyna była szybsza i wybiegła z pokoju. Popatrzyliśmy się na siebie z Włoszką i ruszyliśmy w jej stronę.
- Violetta pozwól nam wytłumaczyć! - Fran wykrzyczała z nią.
- Nie chce was znać! - odkrzyknęła, nawet się przy tym nie odwracając.
Lena
Razem z Camilą i Naty wpadłyśmy na wiele pomysłów. Po ustaleniu wszystkiego pobiegłyśmy po resztę dziewczyn. Niestety zastałyśmy jedynie Ludmiłę, która wydawała się jakaś nie w sosie. No ale do rzeczy. Po długich rozmyśleniach ustaliłyśmy, ze na tegoroczne mikołajki zamienimy się partnerami. Mi przyszło kupić prezent dla Federico, Camila wybrała Maxiego ( domyślam się, że uznała, że łatwo będzie wybrać coś odpowiedniego dla najlepszego przyjaciela ), Naty koniecznie chciała kupić coś dla Marco, a Ludmiła przystała na naszą propozycję przydzielenia jej Braco. Wybrałyśmy też, że Francesca zajmie się Leonem,a Violetta Andresem. Pozostało jedynie przekazać im potrzebne informacje.
- To kto idzie szukać dziewczyn? - takie pytanie padło z ust mojej siostry. Popatrzyłyśmy po sobie. Najwyraźniej żadna z nas nie miała na to ani ochoty, ani siły.
- Może... ty? - zaproponowałam i zerknęłam znacząco na resztę przyjaciółek.
- Dobra, nie chcę wiedzieć co knujecie. - rzuciła i wyszła z pomieszczenia. Dziewczyna chyba nie zrozumiały znaków, które przekazywałam im chwilę wcześniej, ponieważ spojrzały na mnie pytająco.
- Ona ma jutro urodziny. - wyjaśniłam zdziwiona, że nie pamiętają tej daty.
- A no racja! Przecież organizujemy jej imprezę! - Camila uderzyła się otwartą dłonią w czoło.
- Na pewno mamy wszystko dopięte na ostatni guzik? - nagle Lu włączyła się w naszą rozmowę.
- Myślę, że tak. Maxi wczoraj mówił, że zaplanował dla niej coś jeszcze i poprosił aby impreza zaczęła się godzinę później. - Powiedziała Cami. Nagle do pokoju wparowały zdyszane przyjaciółki. Francesca uparcie próbowała coś wyjaśnić obrażonej Violettcie, a gdzieś z daleka dało się usłyszeć krzyk Leona.
- Nie rozumiecie, że nie chcę z wami rozmawiać!? - wykrzyczała Viola. Po chwili w drzwiach pokoju pojawił się też Leon.
- Ale nas naprawdę nic nie łączy. - po tej próbie tłumaczeń Leona, wszyscy nie wtajemniczeni zrozumieli co się stało.
- Gdybyście byli sobie obojętni to... - Vilu chyba próbowała postawić na swoim, ale Francesca nie dała jej dokończyć.
- Ale my nie jesteśmy sobie obojętni! - krzyknęła i weszła głębiej do pokoju
- Fran, może jeszcze lepiej nikomu nie mówić? - szepnął Leon tak, że gdyby nie to, że stoję obok niego, nic bym nie usłyszała. - Przecież sami nie możemy sobie jeszcze z tym poradzić.
Violetta patrzyła raz na Fran, raz na Leona. Wydaje mi się, że te słowa zupełnie zbiły ją z tropu.
- Co czym wy mówicie? - wyjąkała
- Fran jest moją siostrą.
Federico
Chłopaki wyciągnęli mnie na jakieś ważne spotkanie. Dlatego teraz siedzę w pokoju razem z Marco, Braco, Maxim i Andresem. Chłopak Fran również zdaje się nie rozumieć jaki cel ma nasze zebranie.
- Powiecie nam wreszcie o co chodzi? - zapytał Marco
- Trzeba załatwić dziewczyną prezenty na mikołaja. - Braco wyjaśnił krótko i na temat.
- I pewnie wpadliście już na jakiś pomysł, a my nie musimy za wiele nad nim pracować? - zapytałem z nadzieją, a chłopaki wyjaśnili mi wszystko dokładnie i powiedzieli jakie są moje zadania w tej sprawie. Podobnie postąpili z Marco. Potem pobiegli szukać Leona, który nie zjawił się z niewyjaśnionych powodów.
Następnego dnia
Violetta
Nie sądziłam, że droga do domu może być taka... wesoła. Wszyscy śpiewają, bawią się, a Maxi nawet próbował tańczyć. Co prawda nadal chwilami myślę o Leonie i Fran, ale kiedy wiem, że Leon kocha tylko mnie, jestem dużo spokojniejsza.
- Viola, zaśpiewaj En mi mundo! - zawołał ktoś, a ja bez wahania zaczęła nucić moją piosenkę. Takie spontaniczne wykonania zawsze wychodzą mi najlepiej.
- Ślicznie było. - kiedy skończyłam Leon wyszeptał do mojego ucha. Uśmiechnęła się do niego szczerze i opadłam na jego ramię, aby zdrzemnąć się chociaż na moment.
Mila
Pablo wyjaśnił, że jest pewny, że to właśnie nasza wersja wydarzeń jest prawdziwa. W sprawie Diego nie może jednak nic zrobić. Obiecał, że postara się jakoś zadziałać w tej sprawie. Pozwolił mi też wracać do domu razem z uczniami Studia. Siedzę obok Tomasa co powoduje wśród uczniów wielkie zdziwienie. Jednak to Naty i Maxi co najczęściej zerkają w naszą stronę. Nie dziwię im się. Zachowujemy się przecież jak para. No oczywiście bez pocałunków, bo przyjaciele się nie całują. A my jesteśmy tylko przyjaciółmi. Prawda?
Czy ta dwójka naprawdę myśli, że może ze mną wygrać? Pablo uwierzył w moją bajeczkę i dodatkowo udało mi się zrzucić całą winę na Milę. Teraz to naprawdę mnie popamięta. Miała czelność po raz kolejny mi się sprzeciwić! Wcześniejsze błędy niczego jej nie nauczyły. Przecież za każdym razem gdy nie chciała wykonywać moich poleceń, nie kończyło się to dla niej dobrze.
Mila
Wiedziałam, że i tym razem się nie uda. Teraz będzie jeszcze gorzej.
- Przepraszam, to wszystko moja wina. - Tomas zniszczył ciszę, która panowała między nami. Obydwoje siedzieliśmy na łóżku w jego pokoju.
- Chciałeś dobrze. - spojrzałam głęboko w jego oczy i mocno przytuliłam
- Nie musisz mnie pocieszać. Wiem, że gdybym nie wpadł na ten " genialny " pomysł nie cierpiałabyś tak tak teraz. - wymamrotał, a ja oparłam się na jego ramieniu
- To mogła być nasza ostatnia deska ratunku. Gdyby sprawy potoczyły się inaczej nie musielibyśmy się teraz żegnać. - po moim policzku spłynęła łza.
- Posłuchaj, ja wcześniej nie byłem pewny czy chcę ci to powiedzieć, ale... mieszkam sam. - zawahał się. - I jakbyś chciała to ja chętnie...
- Bardzo chcę! - wykrzyczałam i jeszcze mocniej go przytuliłam.
Leon
- Fran gdzie ja mam się podziać? - zapytałem i pytająco zerknąłem na siostrę.
- A ja? Myślisz, że mam zamiar wrócić do rodziców?
- Ty masz Marco. Na pewno ci pomoże. - chciałem jej uświadomić.
- A Violetta? Poza tym nadal nie wiadomo czy Marco wraca do Buenos Aires. - odwróciła głowę w drugą stronę. Przytuliłem ją w geście pocieszenia. Wtedy stało się coś co sprawiło, że obydwoje odrobinę się zaniepokoiliśmy. Do pokoju weszła... Violetta. Odruchowo odskoczyliśmy od siebie z Francescą. Viola patrzyła w naszą stronę tak jakby zobaczyła ducha.
- To nie tak jak myślisz. - chciałem wytłumaczyć zaistniałą sytuację, ale dziewczyna była szybsza i wybiegła z pokoju. Popatrzyliśmy się na siebie z Włoszką i ruszyliśmy w jej stronę.
- Violetta pozwól nam wytłumaczyć! - Fran wykrzyczała z nią.
- Nie chce was znać! - odkrzyknęła, nawet się przy tym nie odwracając.
Lena
Razem z Camilą i Naty wpadłyśmy na wiele pomysłów. Po ustaleniu wszystkiego pobiegłyśmy po resztę dziewczyn. Niestety zastałyśmy jedynie Ludmiłę, która wydawała się jakaś nie w sosie. No ale do rzeczy. Po długich rozmyśleniach ustaliłyśmy, ze na tegoroczne mikołajki zamienimy się partnerami. Mi przyszło kupić prezent dla Federico, Camila wybrała Maxiego ( domyślam się, że uznała, że łatwo będzie wybrać coś odpowiedniego dla najlepszego przyjaciela ), Naty koniecznie chciała kupić coś dla Marco, a Ludmiła przystała na naszą propozycję przydzielenia jej Braco. Wybrałyśmy też, że Francesca zajmie się Leonem,a Violetta Andresem. Pozostało jedynie przekazać im potrzebne informacje.
- To kto idzie szukać dziewczyn? - takie pytanie padło z ust mojej siostry. Popatrzyłyśmy po sobie. Najwyraźniej żadna z nas nie miała na to ani ochoty, ani siły.
- Może... ty? - zaproponowałam i zerknęłam znacząco na resztę przyjaciółek.
- Dobra, nie chcę wiedzieć co knujecie. - rzuciła i wyszła z pomieszczenia. Dziewczyna chyba nie zrozumiały znaków, które przekazywałam im chwilę wcześniej, ponieważ spojrzały na mnie pytająco.
- Ona ma jutro urodziny. - wyjaśniłam zdziwiona, że nie pamiętają tej daty.
- A no racja! Przecież organizujemy jej imprezę! - Camila uderzyła się otwartą dłonią w czoło.
- Na pewno mamy wszystko dopięte na ostatni guzik? - nagle Lu włączyła się w naszą rozmowę.
- Myślę, że tak. Maxi wczoraj mówił, że zaplanował dla niej coś jeszcze i poprosił aby impreza zaczęła się godzinę później. - Powiedziała Cami. Nagle do pokoju wparowały zdyszane przyjaciółki. Francesca uparcie próbowała coś wyjaśnić obrażonej Violettcie, a gdzieś z daleka dało się usłyszeć krzyk Leona.
- Nie rozumiecie, że nie chcę z wami rozmawiać!? - wykrzyczała Viola. Po chwili w drzwiach pokoju pojawił się też Leon.
- Ale nas naprawdę nic nie łączy. - po tej próbie tłumaczeń Leona, wszyscy nie wtajemniczeni zrozumieli co się stało.
- Gdybyście byli sobie obojętni to... - Vilu chyba próbowała postawić na swoim, ale Francesca nie dała jej dokończyć.
- Ale my nie jesteśmy sobie obojętni! - krzyknęła i weszła głębiej do pokoju
- Fran, może jeszcze lepiej nikomu nie mówić? - szepnął Leon tak, że gdyby nie to, że stoję obok niego, nic bym nie usłyszała. - Przecież sami nie możemy sobie jeszcze z tym poradzić.
Violetta patrzyła raz na Fran, raz na Leona. Wydaje mi się, że te słowa zupełnie zbiły ją z tropu.
- Co czym wy mówicie? - wyjąkała
- Fran jest moją siostrą.
Federico
Chłopaki wyciągnęli mnie na jakieś ważne spotkanie. Dlatego teraz siedzę w pokoju razem z Marco, Braco, Maxim i Andresem. Chłopak Fran również zdaje się nie rozumieć jaki cel ma nasze zebranie.
- Powiecie nam wreszcie o co chodzi? - zapytał Marco
- Trzeba załatwić dziewczyną prezenty na mikołaja. - Braco wyjaśnił krótko i na temat.
- I pewnie wpadliście już na jakiś pomysł, a my nie musimy za wiele nad nim pracować? - zapytałem z nadzieją, a chłopaki wyjaśnili mi wszystko dokładnie i powiedzieli jakie są moje zadania w tej sprawie. Podobnie postąpili z Marco. Potem pobiegli szukać Leona, który nie zjawił się z niewyjaśnionych powodów.
Następnego dnia
Violetta
Nie sądziłam, że droga do domu może być taka... wesoła. Wszyscy śpiewają, bawią się, a Maxi nawet próbował tańczyć. Co prawda nadal chwilami myślę o Leonie i Fran, ale kiedy wiem, że Leon kocha tylko mnie, jestem dużo spokojniejsza.
- Viola, zaśpiewaj En mi mundo! - zawołał ktoś, a ja bez wahania zaczęła nucić moją piosenkę. Takie spontaniczne wykonania zawsze wychodzą mi najlepiej.
- Ślicznie było. - kiedy skończyłam Leon wyszeptał do mojego ucha. Uśmiechnęła się do niego szczerze i opadłam na jego ramię, aby zdrzemnąć się chociaż na moment.
Mila
Pablo wyjaśnił, że jest pewny, że to właśnie nasza wersja wydarzeń jest prawdziwa. W sprawie Diego nie może jednak nic zrobić. Obiecał, że postara się jakoś zadziałać w tej sprawie. Pozwolił mi też wracać do domu razem z uczniami Studia. Siedzę obok Tomasa co powoduje wśród uczniów wielkie zdziwienie. Jednak to Naty i Maxi co najczęściej zerkają w naszą stronę. Nie dziwię im się. Zachowujemy się przecież jak para. No oczywiście bez pocałunków, bo przyjaciele się nie całują. A my jesteśmy tylko przyjaciółmi. Prawda?
______________
Znowu mam wyrzuty sumienia, że robię z Diego tego złego... No i po raz kolejny nie ma Naxi. Mam nadzieję, że wynagrodzi wam to następny rozdział, prawie cały o tej parze. ( Urodziny Naty )
Proszę o komentowanie
Ostatnio robicie to co raz rzadziej.
Aga
piątek, 6 grudnia 2013
Wyjaśnienia
Mój rozdział jest prawie napisany i chciałam go wstawić aby jeszcze potem wykombinować rozdzialik mikołajkowy, ale stwierdziłam, że nie ma co pisać na szybko. A więc mikołajowy pojawi się... nie w mikołaja :-)
Aga
Aga
czwartek, 5 grudnia 2013
38. Mila jest odważna
Tomas
Wracamy do Buenos Aires. Znowu zaczynamy zwyczajną naukę w Studiu. Ja wracam, Mila zostaje. Nawet gdyby również miała wrócić do domu, mieszka w zupełnie innym mieście niż ja . Po raz kolejny będę wracał do pustego mieszkania. Tak, mieszkam sam.
- Tomas otwór! Błagam cię! - usłyszałem krzyk Mili. Zdziwiło mnie to, że zwyczajnie nie zapukała. Gdy pociągnąłem za klamkę, moim oczom ukazała się zapłakana blondynka. Jej włosy były delikatnie rozczochrane, a policzek cały czerwony.
- Znowu coś ci zrobił? - zapytałem przerażony, a Mila wtuliła się we mnie i wylała z siebie łzy.
- Nie możemy się już dłużej przyjaźnić. - mówiła z trudem. Patrzyłem na jej spuchnięte oczy i żałowałem, że nie znam sposobu w na pomoc w tej sprawie. - Groził mi. Powiedział, że jeśli nie zerwiemy kontaktów, zrani nas oboje.
- Hej, spokojnie. - otarłem łzę z jej policzka.
- Jak ma być spokojna!? Tracę cię! - wykrzyczała i rozpłakała się na dobre.
- Musisz iść na policję. - stwierdziłem. Moim zdaniem to jedyny sposób aby pozbyć się zagrożenia.
- Na policję!? Zwariowałeś!? - mówiła przez płacz. - Nic mu nie udowodnią! A potem będzie mnie gnębił jeszcze bardziej.
- Jeśli ty tego nie zrobisz - ja pójdę. - oznajmiłem i wybiegłem z pokoju. Zupełnie nie zważałem na to, że nauczyciele polecili abyśmy spakowali się jak najszybciej.
- Gdzie biegniesz?! - dziewczyna wykrzyczała za mną.
- Trzeba to załatwić, teraz albo nigdy. - odpowiedziałem. Na nasze nieszczęście staliśmy akurat obok pokoju Federico i Ludmiły. Kiedy usłyszeli krzyki, wybiegli aby sprawdzić co się dzieje. Gdy zobaczyli mnie i Milę, byli bardzo zaskoczeni. My jednak nie zważyliśmy na ich obecność.
- Tomas nie możesz! On zrobi ci krzywdę. - chciała mnie zatrzymać, ale postanowiłem nie dawać za wygraną.
- Robi to cały czas. - wyznałem, a dziewczyna spojrzała na mnie pełna niepewności. - Raniąc ciebie - rani mnie. - dokończyłem, a do oczu Mili po raz kolejny zaczęły napływać łzy. Fede i Ludmiła oglądali całą sytuację, ale dało się wyczuć, że zupełnie nie rozumieją jaki jest jej główny cel.
- Pójdziemy do Pablo. A ja wyprowadzę się do Buenos Aires, dla ciebie. - powiedziała. Objąłem ją mocno i pocałowałem w policzek.
- Warto mieć taką przyjaciółkę. - wyszeptałem i kątem oka spojrzałem na parę stojącą obok. Ludmile najwyraźniej nie spodobało się to co zobaczyła, ponieważ wróciła do pokoju, trzaskając przy tym drzwiami. Ja teraz przejmowałem się jednie tym, jak umiejętnie rozegrać sprawę z Diego.
Maxi
Naprawdę szkoda, że musimy już wracać. Miałem nadzieję na spędzenie w tym miejscu mikołajek. No właśnie, mikołajki. Na tę okazję prezent dla Natalii dawno mam już zakupiony. Pozostaje jeszcze jedne problem. Jutro moja dziewczyna obchodzi urodziny! Pech chciał, że akurat na ten dzień przewidywana jest podróż. Nasi przyjaciele zorganizowali dla niej wspaniałą imprezę niespodziankę. Jestem pełen podziwu, ze udało im się to zrobić tak szybko. Mimo to chciałbym też dodać coś od siebie. Biżuteria, kosmetyki - to bardzo pospolite prezenty. Moim celem jest, aby te urodziny Naty zapamiętała do końca życia.
Leon
Chwilę temu rozmawiałem z państwem Verdas. Tak, od dzisiaj nie mogę mówić, że są moimi rodzicami. Okłamali mnie i nie mają odwagi przyznać się do błędu. Uznaliśmy, że tak będzie dla ciebie lepiej. Te słowa cały czas dudniły w mojej głowie. Dla nich faktycznie taka opcja mogła być lepsza. Wychowali mnie tak jakbym był ich synem i nie musieli zawracać sobie głowy, aby wyjaśnić mi zaistniałą sytuację. Nie przemyśleli jednak, że prędzej czy później dowiem się o wszystkim. Dzisiaj muszę jeszcze spotkać się z Fran i doradzić się jej jak powinno wyglądać moje dalsze zachowanie. Zastanawiam się też, czy nie wyjaśnić wszystkiego Violettcie. Ostatnio oddaliliśmy się od siebie. Ja dużo czasu spędzam z siostrą, a ona... Właściwie to nie mam pojęcia co takiego robi. Właśnie z tego powodu uznałem, że z nią też należy porozmawiać. Przed tym muszę jednak skonsultować się z Francescą.
Camila
Mam wrażenie, że z Andresem wszystko już sobie wyjaśniliśmy. Żyjemy tak jak dawniej. Zgodnie z jego prośbą. Żyjmy jakby nic się nie stało. Do wyjaśnienia pozostała jeszcze kłótnia z Ludmiłą. Przyznaję, że odrobinę przesadziłam, ale dziewczyna już od dawna zajmuje się jednie własnymi sprawami. Rozumiem, że ostatnimi czasy było jej bardzo ciężko, ale przecież wszyscy ją wspieraliśmy! Przychodziliśmy z pomocą, nawet jeśli nas o to nie prosiła. I co otrzymujemy w zamian? Nic.
- Camila! Musisz mi pomóc! - usłyszałam i obróciłam się, aby zobaczyć kto mnie woła.
- Naty? Co się stało? - zobaczyłam zdyszaną przyjaciółkę, która niosła w rękach jakieś pudła.
- Za dwa dni mikołajki! Musimy załatwić dla chłopaków prezenty! - wykrzyczała
- A dlaczego przychodzisz z tym akurat do mnie? - zdziwiłam się.
- Lena już jest u mnie w pokoju. Maxi pobiegł spotkać się z Braco. Muszą obgadać jakąś ważną sprawę. Poza tym pomyślałam, że reszta dziewczyn ma już wystarczająco dużo swoich problemów. Uznałam, że najlepiej będzie jeśli po krótkiej naradzie podzielimy się z nimi naszymi pomysłami. - Wyjaśniła, a ja przystanęłam na jej propozycję, ponieważ oprócz ciągłego rozmyślania nie miałam zbyt wiele do roboty.
Mila
Zastanawiałam się nad słowami, które wypowiedziałam przed sekundą. Pójdziemy do Pablo. A ja wyprowadzę się do Buenos Aires, dla ciebie. Czy jestem gotowa na taki krok? Co zrobię jeśli Pablo... nie uwierzy? On zupełnie mnie nie zna. Diego przecież nigdy ( z tego co słyszałam ) nie sprawiał większych problemów w szkole. Jednak wiem, ze jeśli teraz nie zdecyduję się wyznać całej prawdy, będę musiała zapomnieć o Tomasie. Jest moim najlepszym przyjacielem, jedyną osobą, której mogę powiedzieć wszystko. Rozumie moją sytuację i zawszę stara się mi pomóc.
- Wchodzimy? - upewnił się Tomas, gdy już staliśmy przed pokojem dyrektora, ściskając przy tym moją dygoczącą rękę. Pokiwałam delikatnie głową, a chłopak zapukał do drzwi. mężczyzna otworzył nami i spojrzał na mnie, marszcząc przy tym czoło.
- Witaj Tomas. Przedstawisz mi swoją koleżankę? - zapytał, a Tomas szybko wypowiedział moje imię. Pablo zapytał co nas do niego sprowadza i zaprosił do środka.
- Chodzi o Diego. - wyjaśnił krótko, a Pablo rzucił mu zdziwione spojrzenie.
- Diego? Coś się stało? - zdziwił się. Przyjaciel dał mi znak abym opowiedziała wszystko. Pablo słuchał
mnie z przerażeniem w oczach. Po chwili zaczął zadawać szereg wymyślnych pytań, tak jakby chciał upewnić się czy mówimy prawdę. Na każde z nich odpowiadaliśmy bardzo szczerze. Na końcu spotkania obiecał, że porozmawia z Diego. Nie wydawał mi się to jednak najskuteczniejszy sposób. Chłopak pewnie wszystkiego się wyprze.
Wracamy do Buenos Aires. Znowu zaczynamy zwyczajną naukę w Studiu. Ja wracam, Mila zostaje. Nawet gdyby również miała wrócić do domu, mieszka w zupełnie innym mieście niż ja . Po raz kolejny będę wracał do pustego mieszkania. Tak, mieszkam sam.
- Tomas otwór! Błagam cię! - usłyszałem krzyk Mili. Zdziwiło mnie to, że zwyczajnie nie zapukała. Gdy pociągnąłem za klamkę, moim oczom ukazała się zapłakana blondynka. Jej włosy były delikatnie rozczochrane, a policzek cały czerwony.
- Znowu coś ci zrobił? - zapytałem przerażony, a Mila wtuliła się we mnie i wylała z siebie łzy.
- Nie możemy się już dłużej przyjaźnić. - mówiła z trudem. Patrzyłem na jej spuchnięte oczy i żałowałem, że nie znam sposobu w na pomoc w tej sprawie. - Groził mi. Powiedział, że jeśli nie zerwiemy kontaktów, zrani nas oboje.
- Hej, spokojnie. - otarłem łzę z jej policzka.
- Jak ma być spokojna!? Tracę cię! - wykrzyczała i rozpłakała się na dobre.
- Musisz iść na policję. - stwierdziłem. Moim zdaniem to jedyny sposób aby pozbyć się zagrożenia.
- Na policję!? Zwariowałeś!? - mówiła przez płacz. - Nic mu nie udowodnią! A potem będzie mnie gnębił jeszcze bardziej.
- Jeśli ty tego nie zrobisz - ja pójdę. - oznajmiłem i wybiegłem z pokoju. Zupełnie nie zważałem na to, że nauczyciele polecili abyśmy spakowali się jak najszybciej.
- Gdzie biegniesz?! - dziewczyna wykrzyczała za mną.
- Trzeba to załatwić, teraz albo nigdy. - odpowiedziałem. Na nasze nieszczęście staliśmy akurat obok pokoju Federico i Ludmiły. Kiedy usłyszeli krzyki, wybiegli aby sprawdzić co się dzieje. Gdy zobaczyli mnie i Milę, byli bardzo zaskoczeni. My jednak nie zważyliśmy na ich obecność.
- Tomas nie możesz! On zrobi ci krzywdę. - chciała mnie zatrzymać, ale postanowiłem nie dawać za wygraną.
- Robi to cały czas. - wyznałem, a dziewczyna spojrzała na mnie pełna niepewności. - Raniąc ciebie - rani mnie. - dokończyłem, a do oczu Mili po raz kolejny zaczęły napływać łzy. Fede i Ludmiła oglądali całą sytuację, ale dało się wyczuć, że zupełnie nie rozumieją jaki jest jej główny cel.
- Pójdziemy do Pablo. A ja wyprowadzę się do Buenos Aires, dla ciebie. - powiedziała. Objąłem ją mocno i pocałowałem w policzek.
- Warto mieć taką przyjaciółkę. - wyszeptałem i kątem oka spojrzałem na parę stojącą obok. Ludmile najwyraźniej nie spodobało się to co zobaczyła, ponieważ wróciła do pokoju, trzaskając przy tym drzwiami. Ja teraz przejmowałem się jednie tym, jak umiejętnie rozegrać sprawę z Diego.
Maxi
Naprawdę szkoda, że musimy już wracać. Miałem nadzieję na spędzenie w tym miejscu mikołajek. No właśnie, mikołajki. Na tę okazję prezent dla Natalii dawno mam już zakupiony. Pozostaje jeszcze jedne problem. Jutro moja dziewczyna obchodzi urodziny! Pech chciał, że akurat na ten dzień przewidywana jest podróż. Nasi przyjaciele zorganizowali dla niej wspaniałą imprezę niespodziankę. Jestem pełen podziwu, ze udało im się to zrobić tak szybko. Mimo to chciałbym też dodać coś od siebie. Biżuteria, kosmetyki - to bardzo pospolite prezenty. Moim celem jest, aby te urodziny Naty zapamiętała do końca życia.
Leon
Chwilę temu rozmawiałem z państwem Verdas. Tak, od dzisiaj nie mogę mówić, że są moimi rodzicami. Okłamali mnie i nie mają odwagi przyznać się do błędu. Uznaliśmy, że tak będzie dla ciebie lepiej. Te słowa cały czas dudniły w mojej głowie. Dla nich faktycznie taka opcja mogła być lepsza. Wychowali mnie tak jakbym był ich synem i nie musieli zawracać sobie głowy, aby wyjaśnić mi zaistniałą sytuację. Nie przemyśleli jednak, że prędzej czy później dowiem się o wszystkim. Dzisiaj muszę jeszcze spotkać się z Fran i doradzić się jej jak powinno wyglądać moje dalsze zachowanie. Zastanawiam się też, czy nie wyjaśnić wszystkiego Violettcie. Ostatnio oddaliliśmy się od siebie. Ja dużo czasu spędzam z siostrą, a ona... Właściwie to nie mam pojęcia co takiego robi. Właśnie z tego powodu uznałem, że z nią też należy porozmawiać. Przed tym muszę jednak skonsultować się z Francescą.
Camila
Mam wrażenie, że z Andresem wszystko już sobie wyjaśniliśmy. Żyjemy tak jak dawniej. Zgodnie z jego prośbą. Żyjmy jakby nic się nie stało. Do wyjaśnienia pozostała jeszcze kłótnia z Ludmiłą. Przyznaję, że odrobinę przesadziłam, ale dziewczyna już od dawna zajmuje się jednie własnymi sprawami. Rozumiem, że ostatnimi czasy było jej bardzo ciężko, ale przecież wszyscy ją wspieraliśmy! Przychodziliśmy z pomocą, nawet jeśli nas o to nie prosiła. I co otrzymujemy w zamian? Nic.
- Camila! Musisz mi pomóc! - usłyszałam i obróciłam się, aby zobaczyć kto mnie woła.
- Naty? Co się stało? - zobaczyłam zdyszaną przyjaciółkę, która niosła w rękach jakieś pudła.
- Za dwa dni mikołajki! Musimy załatwić dla chłopaków prezenty! - wykrzyczała
- A dlaczego przychodzisz z tym akurat do mnie? - zdziwiłam się.
- Lena już jest u mnie w pokoju. Maxi pobiegł spotkać się z Braco. Muszą obgadać jakąś ważną sprawę. Poza tym pomyślałam, że reszta dziewczyn ma już wystarczająco dużo swoich problemów. Uznałam, że najlepiej będzie jeśli po krótkiej naradzie podzielimy się z nimi naszymi pomysłami. - Wyjaśniła, a ja przystanęłam na jej propozycję, ponieważ oprócz ciągłego rozmyślania nie miałam zbyt wiele do roboty.
Mila
Zastanawiałam się nad słowami, które wypowiedziałam przed sekundą. Pójdziemy do Pablo. A ja wyprowadzę się do Buenos Aires, dla ciebie. Czy jestem gotowa na taki krok? Co zrobię jeśli Pablo... nie uwierzy? On zupełnie mnie nie zna. Diego przecież nigdy ( z tego co słyszałam ) nie sprawiał większych problemów w szkole. Jednak wiem, ze jeśli teraz nie zdecyduję się wyznać całej prawdy, będę musiała zapomnieć o Tomasie. Jest moim najlepszym przyjacielem, jedyną osobą, której mogę powiedzieć wszystko. Rozumie moją sytuację i zawszę stara się mi pomóc.
- Wchodzimy? - upewnił się Tomas, gdy już staliśmy przed pokojem dyrektora, ściskając przy tym moją dygoczącą rękę. Pokiwałam delikatnie głową, a chłopak zapukał do drzwi. mężczyzna otworzył nami i spojrzał na mnie, marszcząc przy tym czoło.
- Witaj Tomas. Przedstawisz mi swoją koleżankę? - zapytał, a Tomas szybko wypowiedział moje imię. Pablo zapytał co nas do niego sprowadza i zaprosił do środka.
- Chodzi o Diego. - wyjaśnił krótko, a Pablo rzucił mu zdziwione spojrzenie.
- Diego? Coś się stało? - zdziwił się. Przyjaciel dał mi znak abym opowiedziała wszystko. Pablo słuchał
mnie z przerażeniem w oczach. Po chwili zaczął zadawać szereg wymyślnych pytań, tak jakby chciał upewnić się czy mówimy prawdę. Na każde z nich odpowiadaliśmy bardzo szczerze. Na końcu spotkania obiecał, że porozmawia z Diego. Nie wydawał mi się to jednak najskuteczniejszy sposób. Chłopak pewnie wszystkiego się wyprze.
_________________
Następny jutro przed 16. Zamieszczę w nim urodziny Naty. Wieczorem postaram się też napisać rozdział Mikołajkowy ale, że idę na imprezę to nie wiem czy mi się uda.
Aga
poniedziałek, 2 grudnia 2013
37. Spławiłaś już go?
Tomas
Przyjaciele patrzyli na mnie podejrzliwym wzrokiem. Uznałem, że muszę znaleźć jakąś wymówkę dotyczącą mojego zachowania. Gdyby wiedzieli chociaż odrobinę za dużo mogłoby to być niebezpieczne dla mnie, Mili i przede wszystkim do nich.
- Ja... po prostu uważam, że nie warto oceniać ludzi po pozorach. - wyjaśniłem szybko. Miałem nadzieję, że nikt nie oczekuję dokładniejszej odpowiedzi.
- No ale musisz przyznać, że dobra i miła osoba nigdy nie posunęłaby się do czynów jakie wykonuje Mila. - zauważyłam Braco, a ja jedynie pokiwałem głową. Starałem się zdusić w sobie emocje i nie dać po sobie poznać, że zupełnie nie zgadzam się z jego przekonaniem.
- Jak myślicie, jakie kolejne zadanie wyznaczy nam Pablo? - Lena najwyraźniej starała się zmienić temat. Byłem jej za to bardzo wdzięczny, ponieważ nie zniósłbym chyba dłuższej rozmowy na temat Mili.
- Liczę na coś w parach, ewentualnie w kilku osobowych zespołach. - wypowiedziała Naty, a reszta jej przytaknęła. Ja siedziałem w pomieszczeniu i czekałem na odpowiedni moment do ucieczki. Nie mogłem dać po sobie znać, że chcę udać się do Mili. Z drugiej strony jednak odwlekanie rozmowy z nią na pewno nie działa mi na dobre.
Violetta
Dzisiaj Leon pierwszy raz się do mnie odezwał. Po raz pierwszy od rozmowy z Fran. Jednak żadne z nich nadal nie chce mi wyznać co takiego dowiedział się Leon. Z moich rozmyśleń wyrwało mnie głośne zapukanie do drzwi. Powiadomiłam Leona, że to ja otworzę. Gdy to zrobiłam, moim oczom ukazała się smutna Francesca.
- Mogę porozmawiać z Leonem? - zapytała po przywitaniu. Dostrzegłam jak chłopak przenosi na nią wzrok.
- Wejdź. - zaprosiłam ją i wyszłam z pomieszczenia. Miałam nadzieję, że uda jej się przywrócić mi dawnego Leona.
Francesca
- Leon, ja... - zaczęłam, ale emocje, które mną zawładnęły, utrudniły mi dokończenie.
- Wiem. Wiem, że musimy porozmawiać z twoją mamą, moimi rodzicami, ale... ja nie jestem jeszcze gotowy. - wyjaśnił. Doskonale go rozumiałam, jednak nie możemy zwlekać z tym bez końca.
- Słuchaj, ja mam propozycję. - zawahałam się. Wiedziałam, że to co za chwilę powiem będzie trudne dla nas obojga. - Zapomnijmy o tym. Żyjmy tak jakby nic się nie stało.
- Ale ja nie chcę zapomnieć. - wyszeptał. - Jesteśmy rodziną. - uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Zawsze chciałam mieć starsze rodzeństwo. - wyznałam i przysunęła się do chłopaka. On objął mnie delikatnie i pocałował w policzek.
- Przejdziemy przez to razem. - wyszeptał do mojego ucha.
Camila
Zupełnie nie rozumiem co stało się przed chwilą. W pierwszej kolejności pomyślałam, że Andres na boku spotyka się z inną, ale w takim wypadku zapewne nie przyprowadzałby jej do naszego wspólnego pokoju. Może to jego znajoma, przyjaciółka?
- Camila pozwól mi wytłumaczyć. Proszę. - usłyszałam za sobą głos ukochanego. Tak, nadal jest moim ukochanym. Nie można przecież w kilka chwil przestać darzyć kogoś uczuciem.
- Nie, to ja powinnam wyjaśniać. Zupełnie nie przemyślałam swoich słów. Nie dałam sobie nawet chwili na przemyślenia. Działałam w przypływie emocji. Przepraszam. - mówiłam delikatnie przybliżając się do chłopaka.
- Gdybym jak nie podejmował pochopnych decyzji, nic by się nie stało. Teraz rozumiem, że najlepszym rozwiązaniem było nie zapraszanie jej do siebie. - tłumaczył, a ja zrobiłam coś czego zupełnie się nie spodziewał. Pocałowałam go.
Mila
Przed momentem stało się coś co zupełnie wytrąciło mnie z równowagi. Zwykle gdy Diego rzucał mi nowe wyzwania nie miałam problemu z ich realizacją. Jednak odkąd zbliżyłam się do Tomasa, co nie pozwalało mi być tak okrutną jak wcześniej.
- Mila! - usłyszałam przeraźliwy krzyk. Jeszcze zanim się obróciłam, doskonale wiedziałam kto mnie woła.
- Byłam u nich. Nie wiele zdziałałam, ale Naty wydawała się bardzo zdenerwowana. - pokrótce zdałam mu relację ze spotkania, które odbyło się kilka chwil temu. Wiedziałam, że gdybym zaczęła pogłębiać temat nie skończyłoby się to dobrze.
- A ten... jak mu tam... Tomas, spławiłaś go już? - zapytał, a na jego twarzy malowała się wściekłość.
- Ja... nie. - wyjąkałam, a chłopak zbliżył się do mnie i złapał za nadgarstek. Nie zdziwiłabym się gdyby po zwolnieniu uścisku okazał się cały siny.
- Masz dwadzieścia-cztery godziny żeby to zrobić. Inaczej obydwoje pożałujecie tej znajomości. - zagroził i odepchnął od siebie. Przerażona opadłam na kanapę. Zdałam sobie sprawę, że przyjaźń z Tomasem w najbliższym czasie zostanie zakończona.
Lena
Pablo zwołał zebranie w jednej z sal, w których na czas wycieczki odbywają się zajęcia. Polecił aby znaleźli się w niej wszyscy. Najwyraźniej jego prośba nie została wysłuchana ponieważ na razie da się w niej zauważyć jedynie mnie, Braco oraz moją siostrę z chłopakiem. Zresztą nie dziwię się pozostałym. Wszyscy mają teraz wiele problemów. Ludmiła wmawia sobie, że już wybrała, ale ja i tak widzę, że jej uczucia do Tomasa nie wygasły. No właśnie, Tomas. Ostatnimi czasy zauważyłam, że gryzie go coś więcej niż sprawa z Ludmiłą. Poza tą trójką widzę, że coś dzieję się między Leonem, a Fran. Tym samym Viola i Marco również nie wyglądają na szczęśliwych. Chociaż zauważyłam, że Marco zachowuje się dużo spokojniej. Pozostają jeszcze Camila i Andres. Do tej pory sądziłam, że są zgraną parą, jednak doszył mnie słychy, że wystąpiła między nimi kłótnia.
- Naprawdę nie widzieliście nikogo innego? - Pablo razem z Angie chodzili nerwowo po sali i co chwilę zadawali nam podobne pytania. W tym momencie do sali weszła Francesca i Marco. Ku zdziwieniu wszystkich na jej twarzy kwitł szczery uśmiech. Zaraz z nimi pojawili się Camila z Andresem. Trzymali się za ręce i wyglądali na naprawdę szczęśliwych.
- No, to mamy prawie komplet. - ucieszyła się nauczycielka, a przyjaciele dołączyli do nas siedzących na krzesłach ustawionych wokół jednej ławki. Kilka minut później Pablo mógł zaczynać swoją wypowiedź.
- Dzisiejsza wiadomość najprawdopodobniej was nie ucieszy. - zaczął wyniosłym tonem. Przejechał wzrokiem po uczniach. Chyba chciał sprawdzić jaka jest ich reakcja. - Nasze Studio ostatnimi czasy ma problemy finansowe. Z tego powodu... będziemy musieli skrócić nasz wyjazd. - wyznał, a my wszyscy bardzo się zasmuciliśmy. Miło było spędzić trochę czasu w innym towarzystwie. Jednie Tomas zrobił coś czego nikt się nie spodziewał. Wybiegł z pomieszczenia.
Francesca
Przez ostatnie wydarzenia zupełnie zapomniałam, że rodzice Marco nadal nie wyrazili jasnego zadania na temat jego dalszej nauki w Studiu. Co jeśli nie zmienili swojego nastawienia? Jak poradzę sobie jeśli wraz z siostrami będzie musiał mnie zostawić? Po długich rozmyśleniach doszłam do wniosku, ze najlepiej będzie jeśli sama zdobędę się na rozmowę z nimi.
Przyjaciele patrzyli na mnie podejrzliwym wzrokiem. Uznałem, że muszę znaleźć jakąś wymówkę dotyczącą mojego zachowania. Gdyby wiedzieli chociaż odrobinę za dużo mogłoby to być niebezpieczne dla mnie, Mili i przede wszystkim do nich.
- Ja... po prostu uważam, że nie warto oceniać ludzi po pozorach. - wyjaśniłem szybko. Miałem nadzieję, że nikt nie oczekuję dokładniejszej odpowiedzi.
- No ale musisz przyznać, że dobra i miła osoba nigdy nie posunęłaby się do czynów jakie wykonuje Mila. - zauważyłam Braco, a ja jedynie pokiwałem głową. Starałem się zdusić w sobie emocje i nie dać po sobie poznać, że zupełnie nie zgadzam się z jego przekonaniem.
- Jak myślicie, jakie kolejne zadanie wyznaczy nam Pablo? - Lena najwyraźniej starała się zmienić temat. Byłem jej za to bardzo wdzięczny, ponieważ nie zniósłbym chyba dłuższej rozmowy na temat Mili.
- Liczę na coś w parach, ewentualnie w kilku osobowych zespołach. - wypowiedziała Naty, a reszta jej przytaknęła. Ja siedziałem w pomieszczeniu i czekałem na odpowiedni moment do ucieczki. Nie mogłem dać po sobie znać, że chcę udać się do Mili. Z drugiej strony jednak odwlekanie rozmowy z nią na pewno nie działa mi na dobre.
Violetta
Dzisiaj Leon pierwszy raz się do mnie odezwał. Po raz pierwszy od rozmowy z Fran. Jednak żadne z nich nadal nie chce mi wyznać co takiego dowiedział się Leon. Z moich rozmyśleń wyrwało mnie głośne zapukanie do drzwi. Powiadomiłam Leona, że to ja otworzę. Gdy to zrobiłam, moim oczom ukazała się smutna Francesca.
- Mogę porozmawiać z Leonem? - zapytała po przywitaniu. Dostrzegłam jak chłopak przenosi na nią wzrok.
- Wejdź. - zaprosiłam ją i wyszłam z pomieszczenia. Miałam nadzieję, że uda jej się przywrócić mi dawnego Leona.
Francesca
- Leon, ja... - zaczęłam, ale emocje, które mną zawładnęły, utrudniły mi dokończenie.
- Wiem. Wiem, że musimy porozmawiać z twoją mamą, moimi rodzicami, ale... ja nie jestem jeszcze gotowy. - wyjaśnił. Doskonale go rozumiałam, jednak nie możemy zwlekać z tym bez końca.
- Słuchaj, ja mam propozycję. - zawahałam się. Wiedziałam, że to co za chwilę powiem będzie trudne dla nas obojga. - Zapomnijmy o tym. Żyjmy tak jakby nic się nie stało.
- Ale ja nie chcę zapomnieć. - wyszeptał. - Jesteśmy rodziną. - uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Zawsze chciałam mieć starsze rodzeństwo. - wyznałam i przysunęła się do chłopaka. On objął mnie delikatnie i pocałował w policzek.
- Przejdziemy przez to razem. - wyszeptał do mojego ucha.
Camila
Zupełnie nie rozumiem co stało się przed chwilą. W pierwszej kolejności pomyślałam, że Andres na boku spotyka się z inną, ale w takim wypadku zapewne nie przyprowadzałby jej do naszego wspólnego pokoju. Może to jego znajoma, przyjaciółka?
- Camila pozwól mi wytłumaczyć. Proszę. - usłyszałam za sobą głos ukochanego. Tak, nadal jest moim ukochanym. Nie można przecież w kilka chwil przestać darzyć kogoś uczuciem.
- Nie, to ja powinnam wyjaśniać. Zupełnie nie przemyślałam swoich słów. Nie dałam sobie nawet chwili na przemyślenia. Działałam w przypływie emocji. Przepraszam. - mówiłam delikatnie przybliżając się do chłopaka.
- Gdybym jak nie podejmował pochopnych decyzji, nic by się nie stało. Teraz rozumiem, że najlepszym rozwiązaniem było nie zapraszanie jej do siebie. - tłumaczył, a ja zrobiłam coś czego zupełnie się nie spodziewał. Pocałowałam go.
Mila
Przed momentem stało się coś co zupełnie wytrąciło mnie z równowagi. Zwykle gdy Diego rzucał mi nowe wyzwania nie miałam problemu z ich realizacją. Jednak odkąd zbliżyłam się do Tomasa, co nie pozwalało mi być tak okrutną jak wcześniej.
- Mila! - usłyszałam przeraźliwy krzyk. Jeszcze zanim się obróciłam, doskonale wiedziałam kto mnie woła.
- Byłam u nich. Nie wiele zdziałałam, ale Naty wydawała się bardzo zdenerwowana. - pokrótce zdałam mu relację ze spotkania, które odbyło się kilka chwil temu. Wiedziałam, że gdybym zaczęła pogłębiać temat nie skończyłoby się to dobrze.
- A ten... jak mu tam... Tomas, spławiłaś go już? - zapytał, a na jego twarzy malowała się wściekłość.
- Ja... nie. - wyjąkałam, a chłopak zbliżył się do mnie i złapał za nadgarstek. Nie zdziwiłabym się gdyby po zwolnieniu uścisku okazał się cały siny.
- Masz dwadzieścia-cztery godziny żeby to zrobić. Inaczej obydwoje pożałujecie tej znajomości. - zagroził i odepchnął od siebie. Przerażona opadłam na kanapę. Zdałam sobie sprawę, że przyjaźń z Tomasem w najbliższym czasie zostanie zakończona.
Lena
Pablo zwołał zebranie w jednej z sal, w których na czas wycieczki odbywają się zajęcia. Polecił aby znaleźli się w niej wszyscy. Najwyraźniej jego prośba nie została wysłuchana ponieważ na razie da się w niej zauważyć jedynie mnie, Braco oraz moją siostrę z chłopakiem. Zresztą nie dziwię się pozostałym. Wszyscy mają teraz wiele problemów. Ludmiła wmawia sobie, że już wybrała, ale ja i tak widzę, że jej uczucia do Tomasa nie wygasły. No właśnie, Tomas. Ostatnimi czasy zauważyłam, że gryzie go coś więcej niż sprawa z Ludmiłą. Poza tą trójką widzę, że coś dzieję się między Leonem, a Fran. Tym samym Viola i Marco również nie wyglądają na szczęśliwych. Chociaż zauważyłam, że Marco zachowuje się dużo spokojniej. Pozostają jeszcze Camila i Andres. Do tej pory sądziłam, że są zgraną parą, jednak doszył mnie słychy, że wystąpiła między nimi kłótnia.
- Naprawdę nie widzieliście nikogo innego? - Pablo razem z Angie chodzili nerwowo po sali i co chwilę zadawali nam podobne pytania. W tym momencie do sali weszła Francesca i Marco. Ku zdziwieniu wszystkich na jej twarzy kwitł szczery uśmiech. Zaraz z nimi pojawili się Camila z Andresem. Trzymali się za ręce i wyglądali na naprawdę szczęśliwych.
- No, to mamy prawie komplet. - ucieszyła się nauczycielka, a przyjaciele dołączyli do nas siedzących na krzesłach ustawionych wokół jednej ławki. Kilka minut później Pablo mógł zaczynać swoją wypowiedź.
- Dzisiejsza wiadomość najprawdopodobniej was nie ucieszy. - zaczął wyniosłym tonem. Przejechał wzrokiem po uczniach. Chyba chciał sprawdzić jaka jest ich reakcja. - Nasze Studio ostatnimi czasy ma problemy finansowe. Z tego powodu... będziemy musieli skrócić nasz wyjazd. - wyznał, a my wszyscy bardzo się zasmuciliśmy. Miło było spędzić trochę czasu w innym towarzystwie. Jednie Tomas zrobił coś czego nikt się nie spodziewał. Wybiegł z pomieszczenia.
Francesca
Przez ostatnie wydarzenia zupełnie zapomniałam, że rodzice Marco nadal nie wyrazili jasnego zadania na temat jego dalszej nauki w Studiu. Co jeśli nie zmienili swojego nastawienia? Jak poradzę sobie jeśli wraz z siostrami będzie musiał mnie zostawić? Po długich rozmyśleniach doszłam do wniosku, ze najlepiej będzie jeśli sama zdobędę się na rozmowę z nimi.
_______________
Naprawiłam Cares :-) Jej! Za to Mila znowu cierpi. Przepraszam, że robię z Diego takiego okrutniaka, ale czarny charakter w końcu też musi być.
Aga
niedziela, 1 grudnia 2013
Post organizacyjny
Coś się naknociło i obawiam się, że nie widzicie nowego rozdziału. Mam nadzieję, że z tym postem już wszystko będzie ok.
Przepraszam za niedogodności
Aga
sobota, 30 listopada 2013
Stop klatka!
Dzisiaj przedstawiam wam zbiór wszystkich stop klatek jakie zrobiłam do tej pory :-) Ostrzegam, że jest ich duuuuuuuuuużo.
Przepraszam jeśli któreś się powtarza. Nie panuję nad tym XD Rozdział powinien być jeszcze dzisiaj :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)