"Na początku nikt nie cierpiał. Człowiek sam stworzył cierpienie i teraz płacze gdy ono nadchodzi"
Biegła przed siebie. Chciała uciec przed całym złem, jakie ją otaczało. Musiała odciąć się od tych wszystkich ludzi. Czuła, że jedynym ratunkiem będzie teraz odnalezienie Hiszpana. Przecież obiecał, że nie pozwoli mnie skrzywdzić.
Spojrzała w tył. Nadal ją gonili. Myśleli, że jeśli ją dopadną, to ona przestraszona opowie o wszystkim. Ona jednak obiecała, mu, że będzie milczeć. I zamierza dotrzymać słowa.
Poczuła palący ból w kostce. Chciała opaść na kolana, ale wiedziała, że taka chwila słabości może ją wiele kosztować. Podążała dalej, nie zwracając uwagi na razy jakie zadawali przeciwnicy. Potykała się, ale ani razu nie pozwoliła zrównać się z ziemią. Była zbyt silna i zdeterminowana, aby tak po prostu się poddać.
Zaciskała pięści tak, że powoli stawały się sine. Wzrokiem próbowała odszukać ukochanego, ale z powodu ciemności potrafiła uchwycić tylko jego ciche jęki. Wiedziała, że cierpi, a fakt, że nie mogła mu pomóc bolał jeszcze bardziej.
Bała się. Nie wiedziała gdzie jest. Nikt nie powiedział jej gdzie znajdują się przyjaciele. Nie pozwolili jej z nikim porozmawiać. Zabrali ją ze sobą i bez grama wyjaśnień zaciągnęli aż tutaj.
Miała tylko nadzieję, że ktokolwiek zauważy jej zniknięcie. Z każdą chwilą stawało się to jednak co raz mniej realne. Zdała sobie sprawę, że wszyscy ludzie dla, których znaczy chociaż odrobinę, również wpadli w ręce tych ludzi. Nie mogła nawet krzyknąć. Zresztą i tak nic by to nie pomogło. Wokół nie ma już żadnej żywej duszy.
Wzajemnie ściskali swoje ręce, zupełnie nie zwracając uwagi na pot, który je oklejał. Nie chcieli podnosić powiek. Bali się widoku, który czekał ich po wykonaniu tej czynności. Oglądanie cierpienia najbliższych zdecydowanie wywarłoby na nich ogromy wpływ. Wspierali siebie nawzajem i przytuleni stali przy ścianie. Słyszeli nawoływania, groźby. Nie reagowali na żadną z nich.
Czuli się bardzo bezradni. Nie mogli pomóc przyjaciołom. Mimo to, świadomość, że mają jeszcze siebie podnosiła ich na duchu. Jednak nie na długo. Śmierć jest już blisko.
Siedzieli na przeciwko siebie z milczeniu. Jedne kłamstwo sprawiło, że mimo uczucia, którym się darzą nie potrafią spojrzeć sobie w oczy. Jedno z ich uporczywie myśli, że ta miłość jest nieszczera, ustawiona. Wiele osób wmawia im, że od ich relacji zależy przyszłość całego świata. Ktoś chciał aby się spotkali. Takie przypadki się nie zdarzają.
Teraz są dla siebie zbyt ważni aby rozstać się na zawsze, ale świat wymaga od nich nienawiści. Niezdecydowanie ludzi potrafi zniszczyć życie. Mimo wszystko ich miłość była piękna.
Czarnowłosa drgnęła. Podniosła się powoli i pomalutku zaczęła przybliżać się do chłopaka. Musnęła jego rozgrzane wargi i momentalnie się uśmiechnęła.
- Nigdy nie przestanę Cię kochać. Śmierć nas nie rozdzieli. Łączy nas coś więcej niż przeznaczenie. To miłość. - wyszeptała i ponownie opadła na jego usta.
Stała obok i posłusznie go raniła. Zadawała ukochanemu kolejne ciosy i obserwowała ja z każdym z nich nienawidzi jej jeszcze bardziej. Chciała wtulić się w jego obolałe ciało i wyszeptać ciche przepraszam.
Miała sobie za złe, że dała się w to wszystko wplątać. Wiedziała, że gdyby już na samym początku uświadomiła sobie, że to nic nie da, teraz spokojnie siedziała by w domu i popijała herbatę. Jednak nie poznałaby jego, a w tym momencie wie już, że jest dla niej ważniejszy niż tlen.
I właśnie dlatego tak żałuje, że od tej chwili już nigdy nie będzie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Wyrządziła mi zbyt wiele krzywd.
Ukrywała się. Zostawiła przyjaciół, aby sama ocalić życie. Nie pomyślała nawet, aby sprowadzić pomoc. Podświadomie przestała o nich dbać, ale w głębi serca wszyscy nadal byli dla niej bardzo ważni.
Zostali obdarowani wszystkim tym, czego zabrakło w jej życiu. Strasznie zazdrościła im szczęścia, jakie ich spotkało. Też chciała przeżyć prawdziwą miłość. Pragnęła aby ktoś odwzajemnił to uczucie.
Ona zawsze w była tą gorszą siostrą. ie dostała się do szkoły, nie miała chłopaka, przyjaciółki ją odtrąciły, a rodzice zdecydowanie woleli drugą rudowłosą.
Wreszcie podniosła się i pobiegła przed siebie. Nie miała pojęcia gdzie ich znajdzie, ale wyrzuty sumienia nie dawały jej spokoju. Popełniła w życiu już zbyt wiele błędów.
Wcześniej było jak w bajce. Jedna osoba zniszczyła wszystko nad czym tak ciężko pracowali. Ale nie zabrała im miłości. To da im moc aby pokonać wszystkie przeciwności.
Jednak jest nowa historia :-) Prolog taki trochę... dramatyczny? Rozdział będzie zupełnie inny. Planuję aby opowiadał o wydarzeniach wyprzedzających to coś wyżej. W pierwszym poście specjalnie nie pisałam imion, bo... chcę poruszyć waszą wyobraźnię. :-P Sama czasem dziwię się samej sobie, jakie ja mądre sformułowania znam. I znowu walę jakieś dziwne słowa... Jakbym nie mogła napisać "zdania" -,- Ja w takich "bezimiennych" fragmentach zawsze wyobrażam sobie Ludkę, ale wy myślcie co chcecie. Ja mam niebezpiecznie mocno rozwiniętą fazę z Fedemile...
Nie zwracać uwagi na szablon, bo nagłówek robiłam strasznie na szybko. Za jakiś czas powinien pojawić się lepszy.
I nie mogło zbraknąć słów: TEN PROLOG TO TRAGEDIA! Lubię mówić złe rzeczy o moich cośkach.
Za równe trzy tygodnie sprawdzian szóstoklasisty. O.O To ma być jakiś żart? Pierwszy kwietnia? W Prima Aprilis? BOJĘ SIĘ!
Rugguś jest Boski!
Rugguś jest włoski!
Rugguś ma moc!
A ty to kloc!
6 komentarzy = rozdział pierwszy!
Aga ♥♥♥
Paczać jakie duże moje imię O.O I teraz takie małe literki! MAGIA!
EDIT: Zawszę muszę o czymś zapomnieć... Mam nową zakładkę "Bohaterowe". I Tumblra! http://agisia44448q.tumblr.com/ Założony dosyć dawno, ale jakoś nie było okazji aby o tym wspomnieć.
EDIT 2: Mam napisany fragment rozdziału do poprzedniej historii. Publikować? Albo macie. :-P Co się ma zmarnować... I tak jest wyrwany z kontekstu, więc...
EDIT: Zawszę muszę o czymś zapomnieć... Mam nową zakładkę "Bohaterowe". I Tumblra! http://agisia44448q.tumblr.com/ Założony dosyć dawno, ale jakoś nie było okazji aby o tym wspomnieć.
EDIT 2: Mam napisany fragment rozdziału do poprzedniej historii. Publikować? Albo macie. :-P Co się ma zmarnować... I tak jest wyrwany z kontekstu, więc...
Blondynka siedziała na kanapie w salonie i od dobrych piętnastu minut czekała na przyjście chłopaka. Nie niecierpliwiła się. Kilka dni temu odnalazła w sobie dziwny spokój i miała wrażenie, że nic nie jest w stanie wyprowadzić jej z równowagi.
Kiedy usłyszała dzwonek do drzwi, podskoczyła jak oparzona. Potruchtała do wejścia i z impetem pociągnęła za klamkę. Na widok chłopaka uśmiechnęła delikatnie. Ucałowała go w policzek i zaprosiła do wewnątrz.
- Ludmiła, oddalamy się od siebie. - wyszeptał Federico, tak jakby bał się, że te słowa nie są odpowiednie.
Dziewczyna spojrzała na niego pełna obaw. Próbowała odgadnąć, co chce przekazać jej Federico, ale bez skutków.
- Przeszliśmy zbyt wiele aby teraz o sobie zapomnieć. Chcę wiedzieć o tobie więcej. Chcę kochać cię jeszcze bardziej. - powiedział, jakby czytał w jej myślach.
Na te słowa Ludmiła zlękła się jeszcze bardziej. Nie wiedziała jak ma zareagować, co powiedzieć, zrobić.
- Nigdy o tobie nie zapomnę. Kocham cię najbardziej na świecie. Staram się mówić ci o wszystkim, ale sam wiesz, że niektóre sprawy zasługują na to, aby być tylko i wyłącznie moje. - wydusiła po dłuższej chwili.
- Tu naprawdę nie o to chodzi. Zwyczajnie chce abyśmy byli ze sobą jeszcze bliżej. - wyjaśnił i przybliżył się do dziewczyny. Ludmiła nie zdążyła już nic powiedzieć. Ich usta prawie się stykały. Czuli na sobie swoje oddechy, a upragniona chwila pocałunku miała nadejść już za moment. Pragnę całować cię już do końca.
Boski!
OdpowiedzUsuńNie za bardzo wiadomo o co chodzi, ale mam nadzieje ze w nastepnych rozdzialach sie to wyjasni.
Cudo.
Boskie czekam na 1 rozdzial :)
OdpowiedzUsuńBoska fedemiła :*
OdpowiedzUsuń